Dwudniowe spadki, w trakcie których WIG 20 stracił blisko 1 proc. i znalazł się na poziomie 2370,32 pkt., mocno podkopały wiarę inwestorów, że zwyżki zainicjowane w połowie kwietnia są czymś więcej niż tylko korektą w trwającym od kilku miesięcy trendzie spadkowym. Niemniej jednak, dopóki indeks największych spółek pozostaje powyżej poziomu 2368 pkt., który stanowi najbliższe wsparcie, należy jedynie mówić, że o lekkim odpoczynku od zwyżek a nie zmianie kierunku ruchu WIG 20 na południowy.
Gracze przystępowali do środowych notowań z dużymi nadziejami. Wtorkowa sesja za oceanem, mimo kiepskiego początku, co miało duży wpływ, na to że wczorajsza sesja w Warszawie zakończyła się na czerwono, przyniosła kolejny rekord indeksu S&P 500. Gracze zareagowali w ten sposób na wypowiedzi członków Fed, którzy prawie jednogłośnie wypowiadali się za kontynuacją programu skupu aktywów (QE). Najważniejsze wystąpienie w tej sprawie przez amerykańskim Kongresem, wygłosi jednak dopiero dzisiaj szef Fed Ben Bernanke.
Dobre nastroje panowały też w środę na giełdach azjatyckich, przede wszystkim japońskiej. Tamtejsi decydenci są bardzo zadowoleni z efektów agresywnego programu stymulowania gospodarki (czego najlepszym dowodem są dane o japońskim PKB za I kwartał) i chcą go kontynuować. Dlatego giełda w Tokio zyskała dzisiaj 1,6 proc. i ustanowiła kolejny rekord.
W tym sprzyjającym otoczeniu nie powinno dziwić, że również i w Warszawie na starcie górą były byki. WIG 20 rósł o 0,6 proc. do 2384,49 pkt. a WIG zyskiwał 0,41 proc. do 46039,01 pkt. Na zielono wystartowały też indeksy średnich i małych firm. Z największych firm dużym zainteresowaniem cieszyły się papiery BRE Banku (zyskiwały 2,4 proc.), KGHM (1,8 proc.) i GTC (1,1 proc.). Peleton zamykały taniejący o 0,7 proc. Kernel. 0,5 proc. spadały notowania JSW. Po kwadransie obroty wynosiły niespełna 20 mln zł.
Na innych rynkach Starego Kontynentu środa również zaczęła się od zakupów choć najważniejsze rynki, jak brytyjski, niemiecki czy francuski, otworzyły się na minimalnych minusach.