W przypadku najsilniejszego segmentu bieżącego roku, czyli średnich spółek, reprezentowanych przez mWIG40, teoretyczny problem dużej podaży lub przynajmniej braku popytu ze strony OFE w ogóle nie zmroził uczestników rynku. Wręcz przeciwnie, indeks ten znalazł się we wtorek na poziomie najwyższym od kwietnia 2011 roku po praktycznie nieprzerwanej fali kilkutygodniowych zwyżek. Jest to pierwszy z warszawskich segmentów rynku, który ma szansę potwierdzić hossę trwającą od 2009 roku, odnotowując nowy szczyt w czteroletnim trendzie. Na dobrej drodze do osiągnięcia podobnego celu znajdują się także mniejsze spółki – indeksowi sWIG80 brakuje jeszcze 6 proc. do pokonania poziomów z wiosny 2011 roku.

W gruncie rzeczy polscy inwestorzy mogli nabawić się ostatnio lekkiego rozdwojenia jaźni. Z jednej strony mają prawo obawiać się skutków ewentualnej wymuszonej wyprzedaży spółek przez likwidowane OFE, co moim zdaniem najbardziej uderzy właśnie w segment mniejszych i średnich firm. Natomiast z drugiej strony siła tych indeksów, wyraźnie rosnąca szerokość rynku, czyli liczba spółek uczestniczących w zwyżkach, oraz coraz bardziej widoczny trend napływu środków do funduszy akcyjnych dają nadzieję na kontynuację hossy. Taka perspektywa spowodowała, że poziom optymizmu wśród krajowych inwestorów indywidualnych znalazł się na najwyższym poziomie od grudnia, choć jeszcze w połowie kwietnia zdecydowanie łatwiej było znaleźć pesymistów.

W normalnym środowisku taki poziom pozytywnego nastawienia powinien świadczyć na niekorzyść dalszych zwyżek, jednak nasze ostatnie oderwanie się od światowych rynków nieco zmąciło ten obraz. Pomimo relatywnie niewielkiej skali trwającej od trzech tygodni korekty w USA, poziom sceptycyzmu wśród amerykańskich inwestorów podniósł się znacząco, zwiększając szanse na przeprowadzenie ataku na niedawne szczyty.

Ponieważ główną osią majowej przeceny na zachodnich rynkach akcji i obligacji była perspektywa wcześniejszego niż zapowiadano zamknięcia pras drukarskich przez Fed, kierunek dla giełd na najbliższe tygodnie określą zapewne dzisiejsze słowa prezesa Bernankego. Pozytywna reakcja rynków w USA pomoże załagodzić polskim inwestorom ból po „reformie" OFE, ale negatywna niestety zwielokrotni jej siłę uderzeniową.