Być może wtorkowy spadek indeksów jest początkiem głębszego ruchu, ale ponieważ zaczął się statystycznie najlepszy miesiąc roku, głowy za to nie dam. Warto się natomiast pochylić nad aktywami, które znajdują się w tym roku po przeciwnej stronie barykady, czyli rynkami wschodzącymi i surowcami. Ich trwająca już trzy lata słabość spowodowała, że zaangażowanie inwestorów w tych segmentach rynku znalazło się na najniższym poziomie od ponad dekady. Co ciekawe, w ostatnich dniach miały miejsce dwa zdarzenia, które można potraktować jako dobicie konającego. Po czymś takim może być już tylko lepiej. Najpierw Grecja powróciła na należne jej miejsce po 12 latach wygnania wśród państw rozwiniętych. Dzięki temu mamy wreszcie rynek wschodzący, który rosnąc w tym roku o ponad 35 proc. w euro zdołał pobić główne światowe indeksy.
Gdy w 2001 r. Grecja rozstawała się z emerging markets, zaczynały one największą hossę w historii. Mam nadzieję, że jej powrót znowu stanie się punktem zwrotnym. W równie słabej sytuacji znajdują się od dłuższego czasu rynki surowców, zwłaszcza metale szlachetne. Jednak i one zyskały w ostatnich dniach nieoczekiwanego sprzymierzeńca.
Spekulacje, które popchnęły ludzi z całego świata do płacenia za wirtualnego bitcoina tyle co za uncję złota, pokazują, że to może nie obawy o zmniejszenie skupu obligacji przez Fed powstrzymują ceny surowców przed wzrostami. W końcu to inwestorzy tak bardzo nie chcą papierowego pieniądza, że są skłonni zapłacić za komputerową walutę ponad 1000 dolarów, choć jeszcze rok temu była warta 12. Nie wykluczam, że jesteśmy świadkami narodzin nowego porządku świata, ze zdecentralizowanym pieniądzem, którego wartość musi rosnąć już zawsze. Jednak gdy słyszę, że mała kanadyjska spółka wydobywająca złoto planuje rozszerzyć działalność na rynek bitcoina, a kolejne wirtualne waluty wyrastają jak grzyby po deszczu, doświadczam deja vu. Bańka internetowa wyglądała podobnie. Skoro nie Fed, to może ograniczona, jak do tej pory, siła odbicia w światowej gospodarce nie pozwala zarówno surowcom, jak i metalom szlachetnym, zakończyć korektę. Widać to po niskiej inflacji, która zmusiła EBC do obniżenia stóp. Ponieważ zakończenie QE w przyszłym roku wydaje się równie prawdopodobne jak kontynuacja ożywienia w gospodarce, dla cen surowców jest lepiej, gdy inwestorzy mają dolara za nic.