Przez wcześniejsze trzy dni zyskała 7,6 proc., a tak droga jak wczoraj nie była jeszcze nigdy w historii. O blisko 1 proc. rosły też ceny kukurydzy, która kosztowała ponad 7 USD za buszel, najwięcej od lipca 2008 r. Tak wysokie ceny surowców rolnych to najlepszy dowód, że obawy dotyczące inflacji rzeczywiście są słuszne.
Zmiany cen głównych surowców nie były wczoraj istotne, ale notowania nadal są wysokie i powrót do bicia rekordów trendu wzrostowego może nastąpić w każdym momencie. Miedź w Londynie kosztowała po 9935 USD za tonę, o 0,1 proc. więcej niż dzień wcześniej. Natomiast ropa Brent, też notowana w Londynie, taniała o 0,3 proc., do 101,4 USD za baryłkę. Jeśli chodzi o ropę, Międzynarodowa Agencja Energii wczoraj już po raz piąty z rzędu podniosła prognozę popytu na ten surowiec.
Akcje w Europie taniały wczoraj trzeci, a na rynkach wschodzących nawet szósty dzień z rzędu. Niezbyt udane były też pierwsze godziny notowań za oceanem.Jedną z głównych przyczyn spadków są obawy inwestorów dotyczące inflacji. Spekuluje się, że z powodu rosnących cen surowców i żywności zajdzie potrzeba, tak jak ma to już miejsce w Chinach, podnoszenia stóp procentowych, a przez to ożywienie może być słabsze niż dyskontowane dotąd w cenach akcji.
Największe szkody inflacja może wyrządzić w młodych gospodarkach, i to ich giełdy od kilku dni znajdują się pod największą presją. Wczoraj indeks MSCI Emerging Markets spadał nawet o 1,8 proc. Indeks akcji spółek chińskich notowanych w Hongkongu stracił 2,2 proc., podobnie jak wskaźnik rosyjskiej giełdy Micex.
W Europie Zachodniej spadki były mniejsze – we Frankfurcie i Paryżu pod koniec sesji udało się je nawet całkowicie zniwelować, a w Londynie główny indeks stracił 0,5 proc. Na Wall Street pierwsze kwadranse notowań przyniosły spadek S&P 500 o 0,7 proc., a na finiszu symbolicznie tracił tylko Dow Jones.