Inwestorów na GPW nie rozruszały nawet ważne odczyty gospodarcze. Rozczarowaniem okazały się dane o styczniowej sprzedaży detalicznej w USA. Urosła o 0,3?proc. (m./m.), podczas gdy?ekonomiści spodziewali się średnio niemal dwukrotnie większej poprawy. Wzrost okazał się na dodatek najsłabszy od czerwca ub.r.
Rodzimemu rynkowi akcji z pewnością nie pomogły też dane o inflacji w naszym kraju, która jest najwyższa od kwietnia 2009 r. (3,8 proc. r./r.). To może zaś skłonić Radę Polityki Pieniężnej do kolejnej podwyżki stóp procentowych już na początku marca. Wyższe koszty pieniądza to oczywiście nie byłaby dobra wiadomość dla inwestorów giełdowych.
Pytanie, czy aktywność graczy zwiększy się dziś, kiedy poznamy kolejną serię danych z USA (o inflacji, produkcji przemysłowej oraz z rynku nieruchomości). Patrząc na wczorajszą sesję, można mieć co do tego wątpliwości.
Wielkich emocji nie przynosi też na razie sezon publikacji wyników kwartalnych polskich spółek. Jeszcze rano zapowiadało się na to, że bohaterem sesji będzie Lotos, który znacznie zwiększył zysk operacyjny w IV kw. (zysk netto zmalał natomiast znacznie mniej niż spodziewali się analitycy). Po udanym początku notowań, później było już tylko coraz gorzej.
Na dłuższą metę mamy ciągle kontynuację nużącego trendu bocznego na GPW, któremu towarzyszy malejąca zmienność notowań. To zapewne przysłowiowa „cisza przed burzą”, po której nastąpi zdecydowany, gwałtowny ruch. Zagadką jest nie tylko moment, kiedy do takiego wybicia dojdzie, ale też jego kierunek. Dominującym poglądem zdaje się być obecnie scenariusz zakładający, że kiedy zabraknie wsparcia ze strony dojrzałych rynków, na GPW na dobre zacznie rządzić ośmielona tym podaż, która sprowadzi kursy zdecydowanie w dół. Ze względu na długotrwałość obecnej konsolidacji, wystarczyłby spadek WIG20 o ok. 4 proc., by indeks ten znalazł się na poziomie najniższym od ponad czterech miesięcy. Owe 4?proc. może się wydawać sporą liczbą na tle obecnej zmienności, ale przecież w dobie zawirowań na światowych rynkach takie skoki były kwestią często zaledwie jednego dnia.