[[email protected]][email protected][/mail]
Główne indeksy warszawskiej giełdy zostają coraz bardziej z tyłu za wskaźnikami dojrzałych rynków. Podczas gdy amerykański S&P 500 skończył miniony tydzień na poziomie najwyższym od czerwca 2008 r. i konsekwentnie zbliża się do historycznych szczytów z jesieni 2007 r., to na warszawskiej giełdzie przedłuża się okres marazmu.
WIG20 tkwi na poziomach, na których był jeszcze w październiku ub.r. Co gorsza w ostatnich dniach pojawiła się groźba, że indeks zaatakuje dołek z listopada (2611,6 pkt). Gdyby został przebity, WIG20 znalazłby się najniżej od ponad czterech miesięcy, a to jeszcze bardziej kontrastowałoby ze świetną passą cen akcji za oceanem.
[srodtytul]Coraz większe zapóźnienie[/srodtytul]
Już teraz zmiana WIG20 od początku roku jest o 9,5 pkt proc. in minus w relacji do zmiany S&P 500. Poprzednio tak znaczne 7-tygodniowe zaległości nasz rodzimy indeks miał w lutym 2009 r., zanim jeszcze skończyła się bessa na GPW.