Podczas gdy wkrótce po rozpoczęciu notowań indeks największych spółek powrócił do ustanowionego dzień wcześniej szczytu ponad dwuletniej hossy (uwzględniającego zmiany w trakcie sesji) na wysokości 2820 pkt, to poziomu tego nie udało się sforsować. Potem indeks zaczął powoli, choć konsekwentnie się osuwać, aż znalazł się w okolicach poniedziałkowego zamknięcia.
Wsparcia dla optymistów na GPW zabrakło ze strony indeksów zachodnich. Niemiecki DAX, który często traktuje się jako wyznacznik dla kursów na GPW, w pewnym momencie przebił dołki z ostatnich dni i znalazł się na poziomie najniższym od ponad miesiąca (potem zaczął się odbijać). Wyprzedaż akcji w Niemczech miała miejsce tuż po publikacji danych o zamówieniach w przemyśle, choć być może jest to tylko przypadek, bo same dane okazały się zbieżne z prognozami (w styczniu przybyło 2,9 proc. zamówień w porównaniu z grudniem, zaś rok do roku wzrost wyniósł 19,7 proc.). Na tym jeszcze nie koniec doniesień z gospodarki największego partnera handlowego Polski – jutro poznamy dane o produkcji przemysłowej.
Zadyszka WIG20 to głównie efekt przeceny mocno drożejących do tej pory akcji koncernów surowcowych, m.in. KGHM i PKN Orlen. Na szerokim rynku wyróżniły się m.in. Police. Kurs producenta nawozów pokonał styczniowy szczyt i poszybował do poziomu najwyższego od października 2008 r., w czym pomogło radykalne podniesienie rekomendacji przez ING Groep NV ze „sprzedaj” na „kupuj” (cena docelowa została podniesiona prawie o połowę, do 13,8 zł).