Stosunkowo najsilniejszy okazał się portfel blue chipów WIG20, który zakończył sesję 0,2-procentowym wzrostem (dzięki któremu udało się symbolicznie pokonać dotychczasowy rekord hossy liczony według kursów zamknięcia). O tyle samo urósł gromadzący małe spółki sWIG80, a indeks „średniaków” mWIG40 stracił niecałe 0,2 proc.

Z marazmu rynku akcji nie wyrwały wtorkowe dane makro, które okazały się całkiem niezłe. Zamówienia w niemieckim przemyśle wzrosły wczoraj powyżej oczekiwań analityków. Nie najgorsze wieści napłynęły również z gospodarki amerykańskiej. Wskaźnik optymizmu wśród małych przedsiębiorstw liczony przez NFIB wzrósł do najwyższych poziomów od 2007 roku, optymizmem powiało także z rynku pracy i nieruchomości.

Z technicznego punktu widzenia WIG20 wciąż znajduje się w wąskim paśmie konsolidacji. Niewykluczone, że najbliższe dni przyniosą nam bardziej znaczące rozstrzygnięcie. Stanowcze wybicie WIG20 powyżej 2800 punktów potwierdzone sporymi obrotami byłoby szansą na otwarcie drogi do dalszych zwyżek.

Obecny wzrost na giełdzie rozpoczął się ponad dwa lata temu, a to już nie najmłodszy wiek jak na hossę. Wiele wskazuje na to, że początkowy okres żwawych zwyżek mamy już za sobą, a nasza dwulatka wkroczyła w okres dojrzałości. Zaangażowanie OFE w akcje według lutowego raportu KNF wynosi 37,2 proc. i jest najwyższe od czerwca 2007 roku. Przy tak dużym zaangażowaniu krajowych instytucji i niemałej planowanej podaży akcji na rynku pierwotnym raczej trudno spodziewać się dynamicznych zwyżek notowań w kolejnych miesiącach. Wskaźniki wyprzedzające koniunktury – PMI, IFO, LEI – dla Europy i USA oscylują wokół najwyższych poziomów od kilkunastu lat. Niewykluczone więc, że cykl koniunkturalny, który zwykle goni giełdę z 6–9-miesięcznym opóźnieniem, zbliża się do szczytu. Co więcej, w wielu rejonach świata powoli rozpoczyna się cykl podwyżek stóp procentowych, a krzywe rentowności – w minionych dziesięcioleciach niezawodny prognostyk przecen na giełdzie – systematycznie dają niepokojące sygnały.

Gdyby tego było mało, część wskaźników ryzyka – monitorujący poziom zmienności VIX i ryzyko kredytowe iTraxx – są na stosunkowo niskich poziomach, i to mimo świeżych zawirowań na Bliskim Wschodzie. Innymi słowy – premia za ryzyko na rynkach akcji nie poraża swoją wysokością. Wymienione sygnały wprawdzie nie gwarantują rychłych spadków, ale sugerują, że obecna hossa najprawdopodobniej straciła już młodzieńczy wigor.