O ile od października ub.r. do 11 lutego globalny benchmark (MSCI Word) zdominowany przez rynki rozwinięte wykazywał nieobserwowaną od 2008 roku przewagę nad emerging markets, o tyle od niecałego miesiąca trend ten uległ wyraźnej zmianie. Ceny akcji na rynkach wschodzących po silnym wzroście od 24 lutego wyszły na najwyższe poziomy od końca stycznia, gdy tymczasem rynki rozwinięte kilka dni wcześniej rozpoczęły najsilniejszą od listopada ub.r. korektę.
WIG20 oczywiście powielił zachowanie rynków wschodzących. Korelacja naszego indeksu z S&P 500 jest w tym roku ujemna – trafiając w pobliże cyklicznych maksimów w momencie, w którym indeksy cen akcji w głównych krajach strefy euro zaczęły ustanawiać 2-miesięczne minima. Ktoś, kto śledził zachowanie rynków rozwiniętych licząc na kontynuację rozpoczętej w lutym korekty i atrakcyjnie niskie ceny akcji w marcu (w rytmie cyklu prezydenckiego dołek zimowej korekty 4 lata temu wypadł 7 marca, 8 lat temu 6 marca, 12 lat temu 4 marca, a 16 lat temu 28 marca), mógł się czuć rozwojem wydarzeń mocno skołowany.
Jak wytłumaczyć tę nagłą zmianę trendu? Osobiście sądzę, że kluczem jest tu zmiana relacji pomiędzy trendami na rynkach surowców rolnych i surowców energetycznych. W okresie od czerwca 2010 do lutego–marca ceny surowców rolnych mierzone wartością indeksu Goldman Sachs Agriculture Index wzrosły równo 100 proc.
Warto wspomnieć, że był to najsilniejszy 9-miesięczny wzrost [b]GSCI Agriculture Index[/b] od połowy lat 70. Ten wzrost cen surowców rolnych na światowych rynkach przełożył się na wzrost cen żywności, co z kolei wywołało napięcia społeczne w krajach ubogich (zwanych od jakiegoś czasu przez handlową uprzejmość „wschodzącymi”), w których udział żywności w koszykach konsumpcyjnych jest bardzo wysoki. Te napięcia przerodziły się w niepokoje społeczne i wreszcie społeczne rewolty w krajach Afryki Północnej. Gdy wybuch walk nastąpił w Libii będącej istotnym producentem ropy, reakcją cen nośników energii był oczywiście skok w górę. Równocześnie zaczęły słabnąć rynki surowców rolnych.
Tak się składa, że o ile kraje rozwinięte są ważnymi producentami surowców rolnych (które dzięki dotacjom zalewają ubogie kraje, w których ze względów demograficznych popyt na żywność ciągle rośnie), o tyle dokładnie odwrotnie ma się sytuacja, jeśli chodzi o surowce energetyczne. Tu kraje rozwinięte są importerami netto i konsumentami, a kraje rozwijające się ważnymi producentami netto i eksporterami. Od października ub.r. roku współczynnik korelacji pomiędzy względną siłą surowców rolnych względem surowców energetycznych a względną siłą EM względem globalnego benchmarku wynosiła -0,7 przy 12-sesyjnym wyprzedzeniu ze strony rynku surowców.