Ostatni tydzień w wykonaniu największych spółek na GPW przyniósł odbicie po majowej korekcie. Jednak niewielka skala tego wzrostu i obojętność inwestorów co do dalszego kierunku WIG20 pogłębia tylko dystans do marazmu na rynku akcji.
Na wykresie dziennym blue chipów pojawiły się świece japońskie z długimi dolnymi i górnymi cieniami, co oznacza, że kupujący i sprzedający nie są na tyle silni, aby przejąć inicjatywę na dłużej niż kilka sesji.
Najbliższe wsparcie jest wciąż aktualne – przebiega w okolicy 2800 punktów. Natomiast najbliższy opór to wysokość szczytu obecnej hossy czyli ok. 2930 punktów. Jeżeli indeks zanurkuje, wtedy najbliższym poziomem docelowym będzie pułap 2600 punktów. Z kolei w optymistycznym scenariuszu będzie to poziom 3060 punktów.
Opinie uczestników rynku również pozostają niezmienione – oczekiwane jest wybicie ponad ostatni szczyt w bliżej nieokreślonym terminie. Jednak nikt nie wyklucza sytuacji załamania się rynku. Polaryzacja nastrojów przekłada się na średnioterminowy trend boczny, mimo, że długoterminowo wciąż obowiązuje trend zwyżkujący.
Obserwując poniedziałkowe zmiany indeksów europejskich przy okazji dnia bez sesji w USA i w Wielkiej Brytanii, można odnieść wrażenie, że nadal trwa weekend. Co prawda większość indeksów wyświetla się w kolorze zielonym, ale wzrosty nie przekraczają zazwyczaj 0,5 procent, a wahania indeksów są symboliczne.