Po jego ubiegłotygodniowych zapewnieniach, że zrobi wszystko, by uratować wspólną walutę, rynki chciały usłyszeć, w jaki sposób tego dokona. Niestety, zamiast konkretnego planu działania dowiedzieliśmy się tylko, że bank jest gotowy przeprowadzić operacje otwartego rynku i skupować z niego obligacje skarbowe.

Jakiego rozmiaru będą te operacje i kiedy zostaną przeprowadzone – tego w wypowiedzi już zabrakło. Dla inwestorów sama deklaracja gotowości nie jest żadną receptą na kryzys. O tym, że politycy mają narzędzia i mogą ich użyć, słyszymy już od dawna. Niestety, od  równie dawna europejskie gospodarki informują nas o rosnącym bezrobociu, inflacji i uciążliwym zadłużeniu. Wczorajsza konferencja EBC niewiele więc zmienia w dotychczasowej sytuacji. Rozczarowani takim stanem rzeczy inwestorzy zaczęli po  południu pozbywać się akcji. Spadkowa fala przelała się przez większość europejskich parkietów. Najbardziej zawiedzeni byli inwestorzy w Hiszpanii. Madrycki IBEX 35 stracił wczoraj  4,9 proc. Fala dotarła też do Warszawy. Po stosunkowo spokojnej pierwszej części sesji druga rozpoczęła się od gwałtownego załamania. WIG20 znalazł dno dopiero przy 2170,9 pkt, tracąc ostatecznie 0,8 proc. Po raz kolejny nie udało się pokonać krótkoterminowego oporu 2200 pkt, a Mario Draghi nie dał nam zbyt wiele nadziei, że bariera ta pęknie w niedalekiej przyszłości.

[email protected]