Nie dość, że pierwsze dni tygodnia, licząc od połowy czerwca, przynosiły inwestorom straty, to często zmiana ta przyjmowała dość dynamiczną postać, wystawiając nerwy giełdowych graczy na dużą próbę. Gdyby przypadłość ta była równie bolesna dla innych giełd, nie wzbudzałoby to szczególnego niepokoju, ale niestety okazuje się, że nasz krajowy parkiet postanowił oddać całą swoją przewagę w stosunku do rynków światowych i wschodzących, jaką zdołał wygenerować w czasie rozchwianego pierwszego półrocza.
Jeszcze w połowie czerwca krajowi inwestorzy z dumą mogli obserwować, jak WIG i WIG20 górują nad amerykańskimi indeksami akcji, które ocierały się o 200-sesyjne średnie. Zaledwie miesiąc później zaczynamy zachodzić w głowę, co się stało, że nasze indeksy przebiły się właśnie z hukiem przez swoje długoterminowe średnie, a S&P500 i DAX niespecjalnie palą się do powtórzenia naszego „wyczynu”.
Mam tylko nadzieję, że ta słabość nie jest oznaką obrania sobie przez amerykańskie agencje ratingowe za nowy cel... Polski. Biorąc pod uwagę logikę stojącą za działaniami tych agencji w ostatnich tygodniach, czyli z jednej strony groźbę obniżenia ratingu USA za to, że nie chcą zwiększyć swego limitu zadłużenia, a z drugiej, traktowania jak „śmieci” obligacji państw europejskich, które swój dług zwiększają, mogę sobie wyobrazić różne wątpliwości w stosunku do naszego kraju.
Cokolwiek jest rzeczywistą przyczyną słabości krajowego parkietu, wydaje mi się, że zachowanie naszych indeksów będzie stanowić wzór do naśladowania dla głównych rynków świata, a przebicie 200-sesyjnych średnich przez amerykańskie i niemieckie indeksy jest kwestią najbliższych tygodni. Taki schemat obowiązywał w przypadku praktycznie każdej większej korekty w czasie hossy lat 2003–2007, w związku z czym nie powinien on obecnie wzbudzać troski o kondycję długoterminowego trendu. Jednak, żeby z czystym sumieniem można było uznać ostatnią, trwającą już piąty miesiąc, korektę za zakończoną, przydałoby się finałowe zejście S&P500 poniżej 200-sesyjnej średniej.
Również polskie indeksy znajdują się blisko poziomów, które można uznać za silne wsparcia. W przypadku WIG20 zakres 2600–2650 pkt powinien wyznaczyć minimalny poziom indeksu na drugą połowę roku. Odpowiednikiem dla indeksu małych spółek sWIG80 może być poziom 11000 pkt. Generalnie uważam, że podobnie jak w roku ubiegłym, po osiągnięciu przez?rynki akcji dołka w czasie wakacji, ostatnie miesiące roku powinny być bardziej łaskawe dla?inwestorów niż pierwsza połowa roku.