Począteks sesji za oceanem nie napawał do optymizmu. Nastroje na rynkach popsuły dane makroekonomiczne z Chin i informacje z niemieckiej gospodarki. Okazało się bowiem, że chińska gospodarka zaczyna zwalniać – PKB wzrósł w trzecim kwartale o 9,1 proc., po wzroście w drugim kwartale o 9,5 proc. Natomiast indeks zaufania inwestorów w Niemczech spadł w październiku do poziomu najniższego od prawie trzech lat. Dodatkowo słabe wyniki opublikował Goldman Sachs, który rozczarował wielkością swojej straty. Analitycy jej oczekiwali, ale nie w takiej skali. Analitycy liczyli się z możliwością, że spółka opublikuje stratę wynoszącą 16 centów na akcję, a tymczasem wyniosła ona 84 centów na akcję. Przed sesją opublikowano też dane o cenach produkcji – okazało się, że  inflacja PPI odnotowała we wrześniu największy wzrost (0,8proc) od kwietnia. Analitycy z Wall Street spodziewali się 0,2 proc wzrostu. W efekcie tych wszystkich negatywnych sygnałów amerykańskie indeksy zaczynały sesję na czerwono.

W miarę upływu czasu parkiety zaczęły jednak odrabiać straty, a ostatecznie giełdy zakończyły dzień na przyzwoitych plusach. Inwestorów w dobry nastrój wprawiły informacje brytyjskiego Guwardiana o tym, ze Francja i Niemcy dogadały się w sprawie zwiększenia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej do 2 bln euro. Fundusz ma być panaceum na chorobę zadłużeniową, która toczy strefę euro.  Dodatkowym impulsem pro wzrostowym były niezłe wyniki Bank of America. Zysk największego w Stanach Zjednoczonych banku- Bank of America wyniósł 6,23 mld dolarów w trzecim kwartale tego roku. Rok wcześniej miał on 7,3 mld dolarów straty. Zysk netto banku wyniósł  56 centów na akcję, wobec straty 77 centów, przed rokiem. Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg spodziewali się zysku w wysokości 21 centów na akcję.

Na finiszu Dow Jones wzrósł o 1,58 proc., Nasdaq zwyżkował 1,63 proc., a S&P500 zamknął sesję na 2,04 proc. plusie.