Humory inwestorom tradycyjnie już psuły problemy w strefie euro, gdy jedna z agencji ratingowych pogroziła palcem Francji. Fitch zasugerował, że Francja może utracić swój rating kredytowy na poziomie AAA. Tego typu sugestie powinny stanowić dodatkowy bodziec skłaniający europejskich polityków do działania. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że na najbliższym szczycie europejskich ministrów finansów 23 października wciąż nie padnie ostatnie słowo w kwestii zażegnania europejskiej zawieruchy.

Oliwy do ognia dolały mieszane dane z Chin. Największa gospodarka świata rosła w III kwartale w tempie 9,1 proc., czyli nieznacznie wolniej, aniżeli spodziewali się tego ekonomiści. Wprawdzie 9,1 proc. trudno nazwać kiepskim wynikiem, jednak rynki dyskontują przede wszystkim przyszłość, więc słabsze dane przełożyły się na sporą korektę cen akcji w Państwie Środka.

Chociaż obecną sytuację makro na świecie trudno nazwać optymistyczną, istnieje spore prawdopodobieństwo, że najbliższe kwartały przyniosą wyraźną poprawę. Rynki akcji zwykle wyprzedzają gospodarkę o kilka miesięcy, a tymczasem na przykład w USA najwolniejsze tempo wzrostu PKB przypadnie na IV kwartał tego roku. Potem najprawdopodobniej nastąpi odbicie. Nawiasem mówiąc, poprawę nastrojów widać już w pewnych wskaźnikach wyprzedzających. Poniedziałkowy wskaźnik US Empire State wprawdzie uplasował się poniżej oczekiwań analityków (-8,5 wobec prognoz na poziomie -4), jednak jego najbardziej „prognostyczne" elementy znacząco wzrosły. Wskaźnik nowych zamówień podniósł się z -8 do +0,2, co oznacza, że opuścił już strefę recesyjną. W ślad za największą gospodarką świata mają także szanse pójść Europa i kraje azjatyckie. Odbiciu sprzyjać też powinny rekordowo niskie wyceny. Sama stopa dywidendy w USA, Europie czy Japonii jest najwyższa od dziesięciu lat i we wszystkich wspomnianych państwa przerosła już rentowność obligacji długoterminowych.

Zwyżkom na giełdach nie powinny również przeszkadzać stopy procentowe. Ze względu na malejącą presję inflacyjną w wielu krajach – w tym w Polsce – pojawi się wkrótce pole do obniżek stóp. Dodatkowo, jeżeli w strefie euro nie dojdzie do kryzysu bankowego, jest szansa na spadek awersji do ryzyka na rynkach. Oznaczałoby to spadek zmienności, skurczenie się spreadów kredytowych, a ostatecznie także poprawę wycen akcji. Innymi słowy, jeżeli tylko nie zmaterializuje się paneuropejski kryzys bankowy, jest spora szansa, że „kryzys gospodarczy" okaże się jedynie przejściowym spowolnieniem.