Koniec roku, zamiast przenieść ożywienie na rynkach kapitałowych, jest zupełnie nijaki. Nasza giełda, w przeciwieństwie choćby do parkietów amerykańskich, nie załapała się na rajd św. Mikołaja w pierwszej połowie miesiąca. W tej sytuacji nadzieje inwestorów na solidne odbicie przesunęły się na ostatnie dni roku gdy inwestorzy, przede wszystkim finansowi, stroją okna (window dressing), żeby jak najlepiej wypaść w zestawieniach podsumowujących ich dokonania w całym roku do czego potrzebne są solidne stopy zwrotu.
Wydaje się jednak, że w 2012 r. nikomu nie zależy, żeby wyróżnić się na tle konkurencji. Od przedświątecznej sesji handel na giełdach, w tym warszawskiej, praktycznie zamarł. W środę od rana indeksy na GPW praktycznie stoją w miejscu. WIG i WIG 20 wystartowały na minusach i pozostają na nich również na półmetku. Wykresy obu indeksów są od rana płaskie. WIG 20 porusza się w wąskim przedziale 2156-2166 pkt. Obecnie (godz. 13.15) jest na wysokości 2159 pkt. co oznacza spadek o 0,63 proc. w porównaniu z piątkiem. WIG traci 0,37 proc. i jest na poziomie 37696 pkt. Nieco lepiej, podobnie jak na otwarciu, prezentują się indeksy średnich i mniejszych spółek, które lekko rosną. Obroty na szerokim rynku wynoszą 220 mln zł czyli są nieco większe niż dzień wcześniej i w piątek.
Negatywny wpływ na zachowanie się całego rynku ma KGHM, który traci 2,3 proc. Ponad 2 proc. zniżkują tez GTC i JSW. Spośród pięciu spółek z ekstraklasy, które rosną, najwięcej, ale tylko 0,65 proc., drożeje Lotos. Obroty na gdańskim koncernie są jednak niższe niż 2 mln zł. Z mniejszych podmiotów wyróżnia się, drożejący drugi dzień z rzędu, Mikiland, który poinformował o przejęciu spółki dysponującej 800 ha ziemi i posiadającej stado 140 krów mlecznych.
Na innych parkietach europejskich po słabym otwarciu indeksy odrobiły znaczną część strat a niektórych, np. CAC 40, udało się nawet wyjść na 0,6-proc. plus. Niemiecki DAX pozostaje na półmetku na minimalnym minusie. FTSE 250 również zyskuje 0,6 proc. Zachętą do nabywania akcji były wyniki przedpołudniowej aukcji włoskich obligacji. Popyt na papiery znacząco przekroczył podaż choć oprocentowanie było o prawie połowę niższe (w zależności od serii) niż na wcześniejszym przetargu.
Druga część notowań zapowiada się równie spokojnie. Jeśli instytucje finansowe nie wezmą się za window dressing i nie zaczną kupować akcji, indeksy będą skazane na dryfowanie w bok. Popołudniowy kalendarz danych makroekonomicznych jest dzisiaj pusty. Nie ma zatem co liczyć na bodziec z tej strony.