Jednak dla inwestorów dużo poważniejszym testem będzie najbliższa aukcja obligacji o terminach zapadalności przekraczających trzy lata. Część inwestorów może też podejrzewać, że niższa rentowność mogła wynikać z interwencji, a nie z układu sił rynkowych. Na razie doceniono fakt wprowadzenia oszczędności przez nowy rząd włoski. Jednak na dłuższą metę krytycznie zostaną ocenione możliwości wzrostu gospodarczego Włoch przy zachowaniu dyscypliny fiskalnej. Już ostatnie dane wskazują na wchodzenie tej gospodarki w recesję. Same cięcia budżetowe ratują krótkoterminową płynność, ale warunkiem koniecznym do utrzymania długoterminowej wypłacalności jest odpowiedni wzrost gospodarczy. Włochy będą musiały przekonać rynki, że są go w stanie osiągnąć bez zwiększania zadłużenia i bez możliwości dewaluacji waluty jako sposobu poprawy konkurencyjności choćby względem Niemiec.

Nastroje inwestorów ostudziła poniekąd spodziewana informacja o ekspansji sumy bilansowej Europejskiego Banku Centralnego do wysokości 2,73 biliona euro. Kwota pożyczek udzielonych bankom ze strefy euro wzrosła o 214 mld euro, osiągając poziom 879 mld euro. Skala pożyczek udzielanych bankom powoduje coraz większe zaniepokojenie inwestorów. Z jednej strony EBC po długim oczekiwaniu uaktywnił się. Z drugiej dane świadczą o skali problemów europejskiego sektora bankowego. Oczywiście przy milczącym założeniu, że pożyczki są udzielane jedynie tym instytucjom, które tego naprawdę potrzebują. To założenie może okazać się nieco na wyrost. Tuż przed końcem roku banki starają się na wszelkie sposoby poprawić obraz swych bilansów. Środki z EBC mogą także służyć tym celom. Raporty na koniec roku będą istotnym punktem odniesienia dla stress testów oraz inwestorów oceniających poziom ryzyka poszczególnych instytucji finansowych. Co nie znaczy oczywiście, że sytuacja jest różowa. Świadczy o tym choćby wypowiedź szefa EBC opublikowana przez

„Financial Times". Sugeruje on, że Europa była bardzo blisko zdarzenia na miarę bankructwa Lehman Brothers.

Ogólnie nastroje inwestorów przed nowym rokiem można ocenić jako złe lub bardzo złe. Śledząc obecne liczne zestawienia i analizy widać wyraźnie, że jeśli nie chce się być uznanym przez społeczność rynkową za marnego analityka czy menedżera, należy mówić o czynnikach ryzyka, złych scenariuszach i wyzwaniach. O?tym, że jeszcze dużo musi się w Europie zdarzyć, żeby było lepiej. I to samo w sobie daje iskierkę nadziei, że sporo z tego jest już „w cenach".