Być może fakt, że nie zeszliśmy na indeksach poniżej majowych dołków, co uczyniły zarówno S&P500, jak i DAX, jest jedynie przypadkiem, ale ja wolę traktować to jako sygnał nadchodzącej korekty ostatniej fali spadków. Co prawda przebieg indeksu WIG20 w ciągu ostatnich miesięcy w dalszym ciągu uderzająco przypomina zachowanie się naszej giełdy w tygodniach poprzedzających ubiegłoroczny krach, ale utrzymanie poziomu 2000 pkt daje nadzieję, że takie dość oczywiste porównanie nie musi się tym razem sprawdzić. Równie negatywny wydźwięk dla polskich indeksów przynosi analogia do sposobu, w jaki giełdy hiszpańska i włoska opuściły ponad miesiąc temu konsolidacje podobne do tej, w której znajdują się główne indeksy warszawskiej giełdy od września ubiegłego roku.

Niestety, oba porównania nie przynoszą dobrych prognoz na najbliższe tygodnie, gdyż oznaczają możliwość kontynuacji majowej przeceny także w czerwcu tuż po zakończeniu chwilowego odreagowania, w jakim się obecnie znajdujemy. Wydaje mi się, że takie zagrożenie, czyli dalsze spadki o 10 – 15 proc. w ciągu kilku tygodni i dojście do poziomu 1700 – 1800 pkt stało się dość powszechnym wariantem branym pod uwagę przez wielu polskich inwestorów. Myślę jednak, że tym razem rynek wybierze inną, mniej czytelną drogę, na kolejne tygodnie.

Wiąże się to z przekonaniem, że amerykańskie indeksy kończą właśnie pierwszą falę korekty, która pomimo dużej zmienności będzie w gruncie rzeczy trendem bocznym trwającym do początku jesieni. Lekkie przekroczenie przez S&P500 200-sesyjnej średniej i to w dniu, w którym opublikowano istotnie gorsze od oczekiwań dane o wzroście zatrudnienia w USA, przywodzi na myśl początek sierpnia ubiegłego roku, kiedy w podobny sposób rynek zareagował na zaskakująco słaby odczyt PMI w Stanach.

Nie trzeba nikomu przypominać, czym skończyło się wtedy przejście przez to ważne wsparcie. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że tym razem rynek nie powieli ubiegłorocznego schematu i po chwilowym balansowaniu na linie wokół 200-sesyjnej średniej ostatecznie powróci ponad jej poziom.