Powszechnie oczekiwano, że Ben Bernanke zdecyduje się po raz kolejny zatańczyć twista, czyli przedłużyć planowo kończącą się w czerwcu operację Twist. Taka decyzja już jest w cenach, więc zgodnie z zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty" oczekiwać należałoby korekty wcześniejszych niemalże hurraoptymistycznych zwyżek. Nałożyć się na to mogą dzisiejsze publikacje wstępnych odczytów wskaźników PMI, które dotychczas wskazywały na ponury obraz kondycji europejskich gospodarek. Jedynie styczniowy odczyt budził nadzieję, ale każdy kolejny był już gorszy. Liczyć się trzeba z dalszymi recesyjnymi odczytami. Czy oznacza to koniec czerwcowej zwyżki? Otóż niekoniecznie. Wydaje się bowiem, że nawet słabe dane nie muszą przerwać rajdu cen ryzykownych aktywów. Inwestorzy liczą na pomoc ze strony polityków podczas szczytu UE pod koniec miesiąca. Trochę to zaskakujące, skoro każde poprzednie długo wyczekiwane wydarzenie polityczne nie było przełomowym. Zapewne podobnie będzie i tym razem, ale wcześniejsze majowe wyprzedanie indeksów oraz związane z tym minorowe nastroje inwestorów musiały doprowadzić do pewnego odreagowania, którego właśnie jesteśmy świadkami. Warto w tym miejscu uwypuklić określenie „odreagowanie". Ostatnie zwyżki nie wyglądają bowiem na powrót do trendu wzrostowego na głównych rynkach. Wzrost raczej określić należy mianem powrotu do wcześniej pokonanych poziomów wsparcia. W tym środowisku po możliwej pauzie nadal należy liczyć się z kontynuacją wzmocnienia na krajowym parkiecie. Po zakończeniu życia przez czerwcową serią kontraktów WIG20 co prawda już nie jest tak silny jak w minionym tygodniu, ale nie można narzekać na jego słabość. Indeks blue chips porusza się mniej więcej w rytm DAX i nie wygląda to źle, szczególnie że wraz z wtorkowymi znacznymi zwyżkami indeksów małych i średnich spółek uzyskaliśmy tak niezbędną do kontynuacji zwyżek szerokość rynku. Niestety, szklanym sufitem dla wzrostu są okolice 2400 pkt (WIG20) i ciężko jest sobie wyobrazić wzrost powyżej tego oporu. Szczególnie jeżeli wiemy, że na jesieni może prysnąć mit silnej amerykańskiej gospodarki. Wskaźniki wyprzedzające wskazują bowiem, że w tym roku rozpocznie się już 48. recesja w 222-letniej historii gospodarki rynkowej za oceanem.