Ani w czwartek, ani w piątek nie udało się wyznaczyć nowego szczytu wzrostu. Szczytem zwyżki jest środowe maksimum. Nie jest to przypadek, gdyż właśnie w środę miało miejsce zwieńczenie wzrostu, który w części był spekulacją dotyczącą możliwości uruchomienia przez amerykańską Rezerwę Federalną programu luzowania ilościowego (QE3). Posiedzenie FOMC zakończyło się przedłużeniem Operacji Twist, co było powodem rozczarowania. To rozczarowanie ujawniło się w niechęci do dalszych zakupów. Za powód czwartkowo-piątkowego osłabienia można uznać również fakt, że w czerwcu miał miejsce wzrost, w trakcie którego nie pojawiła się żadna większa korekta. Rozczarowanie decyzją amerykańskiego banku centralnego (abstrahując od tego, czy słuszne) stało się dobrym zapalnikiem do tego, by taka korekta w końcu rozkwitła.

Skoro jest to pierwszy poważniejszy spadek w ramach trwającego kilka tygodni krótkoterminowego trendu wzrostowego, to nie jest on powodem do obaw. Najprawdopodobniej jest to korekta, która szybko się zakończy. Biorąc pod uwagę, że dotychczas korekty były płytkie i krótkie, to jest całkiem prawdopodobne, że ta także będzie krótka, ale tylko nieco głębsza niż pozostałe. Trzeba się również liczyć z tym, że szybkie zakończenie tej korekty może być związane z dynamicznym ruchem w górę, który przekonałby niedowiarków, że popyt nadal ma ochotę rządzić rynkiem.

To może nas czekać w najbliższych dniach: pogłębienie ubiegłotygodniowego spadku cen, zatrzymanie go prawdopodobnie nad luką z 11?czerwca oraz szybka kontra popytu, która będzie wskazywała, że popyt wrócił na rynek. W trakcie kreślenia tej kontry poziom aktywności powinien być większy. To?właśnie niska aktywność z ostatniego piątku podważała jakość zwyżki, jaka tego dnia miała miejsce po słabym rozpoczęciu notowań. Powrót popytu powinien być przypieczętowany większymi zakupami. Pojawienie się większej chęci do zakupów przyciągnie kolejny kapitał, czego efektem będzie wzrost cen. Jest całkiem możliwe, że wzrost cen osiągnie poziomy przewyższające szczyt z ostatniej środy, choć tego wydarzenia zapewne nie odnotujemy już w najbliższych dniach, ale trzeba będzie poczekać przynajmniej do kolejnego weekendu. Gdy wspomniany nowy szczyt wzrostu faktycznie się pojawi, rozpocznie się faza poszukiwania okazji do powrotu do nastawienia negatywnego. O ile indeks nie poradzi sobie z poziomem 2400 pkt.