Sytuacja uległa zmianie w końcówce. Niska zmienność przestała obowiązywać. Doszło do wybicia. Pokonany został poziom poniedziałkowego szczytu, a w końcowych minutach doszło do zbliżenia do szczytu z ubiegłego tygodnia na poziomie 2369 pkt.
Wzrost cen cieszy, gdyż dzięki temu coś się dzieje i rynek nie usypia. To poruszenie, jakie miało wczoraj miejsce, może mieć konsekwencje w postaci zwiększonej aktywności graczy także w kolejnych dniach. Zwyżka pobudziła do działania. W trakcie tych popołudniowych godzin wyraźnie wzrósł obrót na rynku akcji. Widać więc, że część graczy uznaje wzrost cen za możliwość powrotu do trendu wzrostowego w średnim terminie. Przyznam, że mam co do tego wątpliwości.
Wczorajszy wzrost cen jest kontynuacją ruchu rozpoczętego w ostatni piątek. To wtedy, przypomnę, doszło do spadku cen kontraktów pod poziom dołka z 26 października. Szybko pojawiła się kontra popytu i mamy tego efekty. Jednak samego spadku nie warto zapominać. Można uznać, a w przypadku indeksu jest to bardziej uzasadnione, że mamy do czynienia z kolejną odsłoną korekty, jaka trwa już od dwóch tygodni. Ta faza jest bardziej dynamiczna, gdyż jej zadaniem jest wywołanie optymizmu. Optymizm jest potrzebny, by korektę zakończyć. Tak, nadal w średnim terminie obowiązuje nastawienie negatywne i dopiero pokonanie poziomu 2429 pkt mogłoby wpłynąć na zmianę tej opinii.