Fatalny koniec piątkowych notowań, gdy WIG 20 stracił aż 1,5 proc. sprawił, że część inwestorów w Warszawie zaczęła powątpiewać, czy nasz parkiet jest w stanie wrócić do wzrostów. Poniedziałkowa sesja pokazała jednak, że obawy były na wyrost, a kupujący wciąż rozdają karty na naszej giełdzie.

Notowania zaczęły się jednak bardzo ostrożnie na poziomach piątkowych zamknięć. Inwestorzy przestraszyli się doniesień o zmianach politycznych we Włoszech gdzie władzę może odzyskać Silvio Berlusconi, który nie cieszy się najlepszą opinią wśród inwestorów finansowych w przeciwieństwie do obecnego premiera Mario Montiego. Popyt na akcje skutecznie tłumiły też informacje o spadającym PKB Japonii (w III kwartale zmalało o 3,5 proc.) oraz wolniejszym od prognoz tempie wzrostu eksportu Chin.

Giełda warszawska bardzo szybko zdyskontowała wszystkie negatywne informacje ze świata i zaczęła zyskiwać na wartości. Po niewielkiej korekcie przed południem, druga część notowań należała już bezdyskusyjnie do kupujących. Na Zachodzie inwestorzy po południu również zabrali się do pracy dzięki czemu najważniejsze parkiety starego kontynentu odrobiły wcześniejsze straty. Zwycięstwo popytu przypieczętował spokojny początek sesji w Nowym Jorku, choć wcześniej kontrakty sugerowały, że nie będzie to udany dzień dla graczy amerykańskich.

Dlatego na zamknięciu WIG 20 zatrzymał się na poziomie 2476,53 pkt. czyli 1,05 proc. powyżej piątkowego zamknięcia. Tym samym zbliżył się znacznie do rocznego maksimum ustanowionego w czwartek na poziomie 2485,44 pkt. WIG zyskał wczoraj 0,78  proc. do 45892,07 pkt. Na plusach, choć dużo mniejszych, skończyły też dzień indeksy średnich i małych firm, które w ciągu dnia poruszały się pod kreską. O zwyżkach na GPW zdecydowały jednak największe spółki, które w poniedziałek, w zdecydowanej większości zyskiwały na wartości. Tylko jedna firma z ekstraklasy zakończyła dzień kursem niższym niż w piątek. Pekao potaniało ale ledwie 0,3 proc. Gdyby nie udany finisz zniżka groziła też Bogdance, której zarząd zasygnalizował, że tegoroczne wydobycie może być nieco niższa niż planowano. Na zamknięciu lubelska kopalnia kosztowała jednak po 130 zł za akcję czyli tyle samo co na wcześniejszej sesji. Listę najbardziej rosnących firm otwierał Kernel zyskujący o 4,09 proc. Po piętach deptał mu drożejący o 2,78 proc. KGHM. Przez cały dzień obroty na GPW wyniosły 620 mln zł.

Na rynku walutowym poniedziałkowa sesja również przebiegała pod dyktando kupujących, w tym przypadku złotego. Po sennej pierwszej części notowań po południu inwestorzy ostro wzięli się do pracy. Podobnym wzięciem cieszyły się też polskie obligacje, których rentowności spadły do najniższych poziomów w historii. Po godz. 17 za euro płacono 4,1050 zł czyli ponad 0,4 proc. mniej niż na poprzedniej sesji. Frank szwajcarski zniżkował o 0,3 proc. do 3,4040 zł a dolar amerykański o 0,3 proc. do 3,1750 zł.