Wcześniej rynek turecki był przez szereg miesięcy jednym z najmocniejszych rynków wschodzących, tak więc brakowało tylko pretekstu głębszej korekty. Czerwcowy minikrach był też swoją drogą niejako zapowiedzią tego, co miało czekać inne giełdy (w tym GPW) w kolejnych tygodniach.

W jednej z analiz sprawdziliśmy w czerwcu, co w przeszłości działo się z kursami tureckich akcji po dziennym spadku o co najmniej 10 proc. Wyniki dociekań były takie, że o ile w krótkim okresie należy liczyć się z dużą zmiennością, to po upływie pół roku indeks za każdym razem był na plusie (średnio zyskał aż 60 proc.). Czas więc na aktualizację diagnozy sytuacji. O ile w okresie pierwszych trzech tygodni po krachu BIST 100 kontynuował krótkoterminowy trend spadkowy, to pod koniec czerwca trend ten zaczął przechodzić w boczny. Gdyby indeks zdołał pokonać ostatnie lokalne górki, z punktu widzenia analizy technicznej byłby to mocny sygnał powrotu byków na giełdę w Stambule. Uwagę zwraca przy tym normalizacja wahań. Wskaźniki zmienności po gwałtownym skoku w górę od kilku tygodni powracają na wcześniejsze poziomy.