Środowa sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się od niewielkich wzrostów. WIG20 na starcie zyskał 0,1 proc. Tym samym znowu zbliżyliśmy się do psychologicznego poziomu 2500 pkt. Wczoraj bariera ta została w ciągu dnia już pokonana, jednak kupującym w ostatnim fragmencie sesji zabrakło sił i efekcie walka o 2500 pkt jest sprawą otwartą. Dziś mimo niewielkich wzrostów warszawska giełda w pierwszych fragmentach sesji zachowuje się lepiej niż większość europejskich rynków. Niemiecki DAX rozpoczął notowania od ponad 0,1-proc. spadku. Francuski CAC40 zaliczył 0,5–proc. spadek.
Zniżkami zakończyła się wczorajsza sesja na Wall Street. S&P 500 stracił 0,71 proc. Dow Jones Industrial spadł o 0,75 proc. W centrum uwagi inwestorów wciąż pozostają doniesienia dotyczące negocjacji budżetowych w Stanach Zjednoczonych. Na razie nie widać szansy na przełom, co wyraźnie martwi graczy. Tym bardziej, że politycy na dogadanie się mają niecałe 24 godziny. Zamieszaniu wokół długu bacznie przygląda się agencja ratingowa Fitch, która poinformowała właśnie, że możliwe jest obniżenie dotychczasowego ratingu (AAA). Agencja umieściła go na liście obserwacyjnej. Mieszane nastroje panowały na rynkach azjatyckich. Nikkei 225 zyskał niecałe 0,2 proc, jednak już np. Kospi stracił ponad 0,3 proc.
Oprócz doniesień dotyczących patu budżetowego w USA mamy dziś dość pokaźną liczbę publikacji makroekonomicznych. O ile jednak liczba może robić wrażenia, tak gorzej jest z ich ważnością. Ciężko bowiem spodziewać się, aby cotygodniowe dane dotyczące wniosków o kredyty hipoteczne w Stanach Zjednoczonych rozpaliły emocje inwestorów. Dziś także czekają nas publikacje dotyczące inflacji m.in. w strefie euro i USA.
Na rynku walutowym początek dnia przynosi niewielkie wahania cen. Za dolara trzeba płacić 3,08 proc., tyle samo co wczoraj po południu. Euro jest wyceniane na 4,17 zł.