Sądząc po reakcji rynków na wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich, inwestorzy uważają, że prezydentura Andrzeja Dudy, który zapowiedział wprowadzenie m.in. podatku od aktywów bankowych i przewalutowanie kredytów we frankach, wywoła kataklizm w polskiej gospodarce.
Jeżeli nie w całej, to na pewno w sektorze bankowym. W poniedziałek to banki ciągnęły w dół całą warszawska giełdę (WIG20 osunął się o ponad 2 proc.).
To wszystko przy ograniczonym udziale inwestorów zagranicznych (dzień bez sesji w Niemczech, Wielkiej Brytanii i USA), co sprawia, że najwięksi spadkowicze – PKO BP, BZ WBK, Pekao, mBank, Millennium, Getin Noble Bank oraz ING Bank Śląski – w kolejnych dniach mogą dalej tracić. Do wyprzedaży akcji kredytodawców swoje trzy grosze dorzucą inwestorzy zagraniczni.
Co łączy te podmioty? Są duże – zapłaciłyby więc największy podatek od aktywów bankowych, jeżeli zostałby on wprowadzony. Niektóre z tych banków udzieliły również kredytów frankowych o znacznej wartości – najbardziej ucierpiałyby na ich ewentualnym przewalutowaniu po kursie z dnia zaciągnięcia.
Dzień prawdy przed nami
– W krótkim terminie spadki mogą się pogłębić – część inwestorów będzie mogła zareagować dopiero we wtorek. Ale nie spodziewałbym się mocnej przeceny. We Francji nie było krachu po wygranej Frontu Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego; a Polsce znacznie bliżej do Francji niż np. do Grecji, gdzie jedna decyzja polityków może diametralnie zmienić sytuację kraju – ocenia Adam Łukojć, zarządzający Skarbiec TFI.