Przez długie lata przyzwyczailiśmy się do spadających stóp procentowych. Światowa hossa na obligacjach jest nawet starsza niż polska giełda. Na niskich stopach bardziej korzystają branże defensywne. Wszyscy cieszymy się również z wypłacanych dywidend. Do niedawna ekspansywna polityka monetarna, przy umiarkowanym wzroście gospodarczym, napędzała na świecie wyceny spółek defensywnych i dywidendowych. Spółki energetyczne były awangardą amerykańskiej hossy w 2014 roku, a krajowi inwestorzy reagowali niemal euforycznie na informacje o zwiększaniu przez spółki dywidend. Należałoby jednak sobie uświadomić, że po tak długim okresie, w którym inwestorzy byli nagradzani wysokimi stopami zwrotu z tych inwestycji, ich zaangażowanie jest najprawdopodobniej wysokie. Tymczasem w środowisku rosnących stóp procentowych spółki defensywne mogą okazać się pułapką, a dywidenda, nawet wysoka, nie jest alternatywą dla strukturalnych słabości lub braku wizji rozwoju spółki. Gdy ucichnie już zgiełk wokół Grecji i, jak sądzą niektórzy, rentowności dalej będą rosnąć, paradygmat wyższości spółek defensywno-dywidendowych zostanie przetestowany. Przedsmak tego mieliśmy w ostatnich miesiącach. Obecna stabilizacja rentowności stwarza pokusę zakupu przecenionych walorów. Ostateczny upadek paradygmatu może jednak sprawić, że zakup ten okaże się przedwczesny.