Wsparcie na 1450 pkt ma mniejsze znaczenie niż opór na 4000 pkt czy 5000 pkt. Ponadto zejście WIG20 poniżej 2000 pkt oznaczałoby cofnięcie się o sześć lat – do połowy 2009 r., czyli poziomów bliskich upadkowi Lehman Brothers.
Oczywiście im większy strach, tym bardziej emocjonalne decyzje. Ten swoisty katharsis poprzez przechodzenie akcji ze słabszych rąk do silniejszych musi mieć argumenty. Nieprzyjemne oczyszczanie rynku trwa również za pomocą fundamentalnych argumentów, jak perspektywa spadku rentowności banków czy też łączenia nierentownych kopalń z dochodową energetyką. Również na poziomie globalnym wyższe stopy zwrotu przynosiły inwestycje związane z rynkami rozwiniętymi (akcje czy obligacje), natomiast częściej ujemne stopy zwrotu dotyczyły aktywów związanych z rynkami rozwijającymi się (akcje czy surowce). Uwiarygodnieniem tego spostrzeżenia jest pokrywanie się dynamiki zmiany WIG i MSCI dla rynków rozwijających się.
Słaby sentyment do rynków rozwijających się jest faktem i poprzez 50-proc. udział inwestorów zagranicznych w obrotach na WIG wpływa również na słabość WIG20. Czy są szanse na zmianę trendu? Odpowiadając przewrotnie, każdy trend się kiedyś kończy, przy czym o ile jego zmiana jest pewna, o tyle jest nieoczekiwana.
Skoro przyszłość jest niepewna, to czy są potencjalne tropy ułatwiające zwiększenie szans na zidentyfikowanie tej kluczowej zmiany trendu na WIG20? Po pierwsze, mogą nią być zmiany na krajowym rynku kapitałowym związane ze zmniejszeniem się niepewności politycznej i cieplejszą oceną gospodarczej polityki rządu. Po drugie, zmiany mogą dotyczyć globalnej percepcji atrakcyjności rynków rozwijających się wobec rynków rozwiniętych. Jedną z miar umożliwiających ocenę powyższych tendencji może być indeks MSCI rynków rozwijających się lub też indeks cen surowców (CRB) albo ujmując najprościej, kurs walutowy (USD/PLN).
Jeżeli jednak szukanie globalnych zależności uznalibyśmy za zbyt czasochłonne, to atrakcyjnym segmentem rynku kapitałowego są małe i średnie spółki, które zachowują się dużo lepiej niż blue chipy. Niemniej jednak zbliżający się koniec roku jest cykliczną okazją do przeglądu inwestycji niezależnie, czy argumentem jest czynnik fundamentalny czy techniczny, najważniejsze, aby nie był spowodowany strachem.