Futures na mWIG40, czyli największa zagadka rynkowa

Kiedy jest mowa o indeksowych kontraktach terminowych na warszawskiej giełdzie, myśli się przede wszystkich o futures na WIG20. Nie ma się temu co dziwić.

Publikacja: 07.12.2015 05:00

Futures na mWIG40, czyli największa zagadka rynkowa

Foto: Archiwum

To właśnie na nich koncentruje się przede wszystkim uwaga inwestorów. Na GPW można jednak znaleźć również inne kontrakty indeksowe. Inwestorzy mogą handlować futures nie tylko na WIG20, ale również na mWIG40.

Popularność rośnie...

Kontraktami na indeks średnich firm na naszym rynku można handlować od 2002 r. Niestety, od początku instrumenty te miały pod górkę. W debiutanckim roku na giełdzie wolumen obrotu nimi wyniósł niecałe 7,7 tys. sztuk. Kolejne lata pokazały, że nie była to tylko wina wieku młodzieńczego. W najgorszym, 2006, roku wolumen obrotu wyniósł zaledwie 1,66 tys. sztuk.

Na szczęście później było już lepiej. W 2007 r. wolumen osiągnął poziom 16,6 tys. sztuk. Prawdziwy wzrost zainteresowania kontraktami na mWIG40 można było jednak zauważyć dopiero w ostatnich latach. W 2013 r. wolumen obrotu wyniósł 81,5 tys. sztuk. W 2014 r. było to już 120,8 tys. W tym roku od stycznia do listopada udało się osiągnąć poziom 106,8 tys. sztuk.

...ale wciąż nie zadowala

Dlaczego właśnie w ostatnich latach na rynku futures na indeks średnich firm dało się zauważyć większy ruch? Przede wszystkim mWIG40 w tym okresie charakteryzował się większą zmiennością niż WIG20. Tym samym część miłośników rynku terminowego w poszukiwaniu zarobku przerzuciła się z kontraktów na WIG20 na futures na mWIG40. Inna sprawa, że warunki handlu głównym instrumentem pochodnym na naszym rynku uległy zmianie. Zmiana mnożnika dla kontraktów na WIG20 z 10 na 20 zł sprawiła, że część graczy postanowiła odejść z tego rynku.

Niestety, nawet ostatni wzrost zainteresowania futures na mWIG40 nie jest w stanie odmienić smutnego oblicza tego rynku. Instrumenty te odpowiadają tylko za niecałe 2 proc. całkowitego wolumenu kontraktami indeksowymi. Wielu ekspertów wciąż podkreśla, że tak niskie zainteresowanie nimi jest największą zagadką naszego rynku. Bez zbudowania odpowiedniej płynności nie ma mowy, aby pochodne te podbiły serca inwestorów. Spready często są tak wysokie, że profesjonalnym graczom nie opłaca się otwierać pozycji. Pozostaje mieć nadzieję, że GPW udało się przyciągnąć do tego instrumentu nowych animatorów, którzy poprawią płynność.

[email protected]

Opinie

Robert Kosowski

, departament rynków regulowanych, DM mBanku

W skali ostatnich trzech lat widać wzrost zainteresowania kontaktem na indeks mWIG40. Jest to pokłosie zwiększenia mnożnika na kontraktach na WIG20 i odpływu inwestorów na rynki z niższym progiem wejścia. Wcześniej był jeden, odpowiadający rynkowi kontrakt koncentrujący obrót i zainteresowanie. Do przyczyn wzrostu zainteresowani można też zaliczyć lepsze zachowanie indeksu mWIG40 w ostatnich latach na tle WIG20.

To, czego jednak wciąż brakuje kontraktowi na mWIG40, to aktywni animatorzy dostarczający płynność.

Na tym instrumencie nie ma arbitrażu, nikt nie zabezpiecza pozycji z rynku kasowego. Nie ma więc klientów instytucjonalnych. Na kontrakcie nie ma też ofert oczekujących na poszczególnych poziomach, czyli mamy duże spready. To odstrasza spekulantów. Co jeszcze mogłoby pomóc? Wprowadzenie do obrotu ETF na mWIG40, co dałoby możliwość arbitrażu pomiędzy kontraktem, ETF i być może akcjami z indeksu.

Roland Paszkiewicz

, szef działu analiz, CDM Pekao

Wydawać by się mogło, że kontrakty na mWIG40 mają odpowiednio długą historię, atrakcyjny pod względem zmienności instrument bazowy oraz dobre parametry (wartość, dźwignia). Jak się niestety okazuje, to za mało, aby cieszyły większym wzięciem. Spekulanci na rynku stanowią coraz mniejszą grupę, a inwestorzy instytucjonalni, widząc ograniczenia płynności, nie decydują się na szersze wykorzystywanie kontraktów na mWIG40. Poza tym trzeba pamiętać, że dla implementacji bardziej zaawansowanych strategii wymagana jest nie tylko płynność samego derywatu, ale również płynność akcji determinujących zachowanie instrumentu bazowego. Na rynku kasowym GPW obrót koncentruje się głównie na największych spółkach. Firmy wchodzące w skład mWIG40 odpowiadają maksymalnie za kilkanaście procent obrotów na rynku giełdowym. To automatycznie determinuje koncentrację inwestorów instytucjonalnych, stale zwiększających swój udział w obrotach, na kontraktach na WIG20.

Grzegorz Zalewski

, ekspert, DM BOŚ

Tak naprawdę nie ma racjonalnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego notowane na warszawskiej giełdzie kontrakty na indeks mWIG40 nie zyskały większej popularności. Patrząc na ich konstrukcję, wydaje się, że mają one wszystkie cechy gwarantujące sukces, tak jak to było w przypadku kontraktów na WIG20.

W przypadku kontraktów na indeks największych spółek odpowiednią płynność w ostatnich latach udało się utrzymać w dużej mierze dzięki animatorom. Tego ruchu nie widać w przypadku futures na mWIG40, być może też dlatego, że zainteresowanie spółkami z mWIG40 wśród instytucji i zagranicznych inwestorów jest stosunkowo niewielkie.

Niestety, wydaje mi się, że nie ma zbyt wielu szans, aby sytuacja ta miała się zmienić w przyszłości. Nawet jeśli przyjdzie do nas hossa, to dla wielu inwestorów zagranicznych wciąż będziemy mikrorynkiem, a ich uwaga będzie się koncentrowała przede wszystkim na najpłynniejszych instrumentach.

Giełda
Na GPW znów robi się czerwono. Kulą u nogi jest dzisiaj firma LPP
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
GPW czeka na nowy impuls
Giełda
Wokół zwyżki, a krajowy rynek dalej swoje
Giełda
Analiza poranna – Dziś inflacja z USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Giełda
WIG20 z podwójnym szczytem. Prawie 20-proc. przecena 11 bit studios
Giełda
Indeksy w Warszawie nie palą się do korekty