W środę opublikowany został raport Energy Information Administration (EIA) na temat zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych, które w ciągu tygodnia wzrosły o 3,5 mln baryłek do najwyższego poziomu w historii. To więcej zarówno od prognoz analityków, przewidujących wzrost o 2 mln baryłek, jak i od poprzedniego odczytu (wskazującego wzrost o 2,1 mln baryłek). Ten sam raport wskazał na spadek zapasów benzyny i destylatów – odpowiednio o -2,2 mln baryłek i -1,66 mln baryłek.
Czwartek na Wall Street to z kolei oczekiwanie na publikacje danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w styczniu. Odczyt okazał się wyraźnie lepszy od oczekiwań – wzrost o 4,9 proc. wobec spodziewanych 2,5 proc. i -4,6 proc. w grudniu. Największy wpływ na zwyżkę zamówień miały środki transportu – w szczególności na samoloty wojskowe (+85 proc. m./m.) i cywilne (+54 proc. m./m.), dlatego odczyt z wyłączeniem tej kategorii wskazał na wzrost o „zaledwie" 1,8 proc. – choć to i tak lepiej od oczekiwań. Jest jednak zbyt wcześnie, by obwieścić koniec trudnych czasów dla przetwórstwa. Większość z dostępnych odczytów regionalnych badań koniunktury za luty wskazuje na jej spadek. W efekcie indeks S&P500 od kilku sesji porusza się pomiędzy 1900 a 1940 pkt. Pokonanie któregoś poziomu wskaże kierunek zmian na kolejnych sesjach.