Ich aktywność sprowadziła rentowność benchmarkowych obligacji Polski z ubiegłotygodniowych szczytów, które kształtowały się na poziomie 3,15 proc., do mniej niż 3 proc. obserwowanych jeszcze w godzinach porannych czwartkowej sesji.

Wpisuje się to w trend na innych rynkach krajów rozwiniętych. Dziesięcioletnie obligacje USA osiągały w czwartek rentowność 1,72 proc., widzianą ostatnio w połowie kwietnia. Podobne ruchy można było obserwować na europejskim rynku długu, gdzie przykładowo dziesięcioletnie obligacje Niemiec zanotowały obniżkę rentowności z 0,275 proc. na początku miesiąca do 0,121 proc. we wtorek. Podobne tendencje widać też na rynku francuskim.

Przyczyn takiej ucieczki do bezpieczeństwa można upatrywać w opublikowanych na początku maja rozczarowujących danych – głównie z Chin, USA czy Europy. Niekorzystne dane makro odbiją się z kolei na oczekiwaniach co do tempa zapowiadanych przez amerykański FOMC podwyżek stóp procentowych. Obawy te widać w kwotowaniach kontraktów na stopę funduszy federalnych, gdzie prawdopodobieństwo czerwcowej podwyżki oceniane jest teraz jako bardzo niskie – na około 7,5 proc. Ostatnie dane, do których należy zaliczyć przede wszystkim te z amerykańskiego rynku pracy czy dotyczące produkcji przemysłowej w Niemczech i Francji, po raz kolejny potwierdzają zasadność obaw inwestorów o tempo wzrostu gospodarki światowej.