Średni deklarowany udział gotówki w portfelach podniósł się do 5,5 proc. To jeden z najwyższych historycznie odczytów, charakterystyczny dla okresów kryzysowej paniki (podobne poziomy odnotowano np. po upadku Lehman Brothers oraz w szczycie obaw przed rozpadem strefy euro).
I kolejny objaw powszechnego sceptycyzmu: przewaga zarządzających deklarujących ponadnormatywny udział akcji w portfelach (czyli tzw. przeważenie akcji) nad tymi, którzy deklarują niższy od „normy" udział (czyli niedoważenie), wynosi zaledwie 6 pkt proc. To poziom bliski niemal czteroletnim minimom. Z kontrariańskiego punktu widzenia do szczęścia brakowałoby tylko tego, by ten wskaźnik spadł poniżej zera (czyli aby większość deklarowała niedoważenie) – historycznie to właśnie wtedy bardzo opłacało się na przekór nastrojom akumulować akcje. Na razie panuje daleko posunięty sceptycyzm, ale nie widać jeszcze paniki (pytanie jednak, czy musimy wejść w etap paniki).
Skąd się bierze ten sceptycyzm? Jako główne czynniki ryzyka zarządzający wymieniają: groźbę Brexitu (wyjścia W. Brytanii z UE); groźbę dewaluacji chińskiej waluty; ryzyko niepowodzenia polityki luzowania ilościowego (QE) w strefie euro i Japonii. Hasło „Brexit" wywiera największy wpływ na aktywa brytyjskie – deklarowane niedoważenie w tamtejszych akcjach jest największe od ponad siedmiu lat(!).