Początek notowań nie zwiastował jednak optymistycznego scenariusza, ponieważ pierwsze minuty handlu przebiegały pod znakiem wyprzedaży. Na szczęście kolor czerwony nie zagościł na naszym parkiecie na długo. Dzięki mobilizacji kupujących główne indeksy stosunkowo szybko odrobiły poranne straty, jeszcze w pierwszej godzinie handlu wychodząc nad kreskę i nie oddając wypracowanej przewagi do zakończenia notowań. Powrót zwyżek Warszawie miał związek z ogólną poprawą nastrojów na zagranicznych rynkach akcji. W rezultacie WIG20 zakończył dzień 0,67-proc. wzrostem, ale gracze mogą czuć jednak pewien niedosyt. Na tle pozostałych europejskich parkietów to wynik wyraźnie poniżej przeciętnej. Inwestorzy na zachodnioeuropejskich parkietach przejawiali znacznie większą ochotę do zakupów akcji. Tego dnia w Europie zwyżki sięgające 2-3 proc. nie były niczym nadzwyczajnym. Najlepiej wypadła giełda w Mediolanie, gdzie główny indeks poszybował w górę o niemal 3,5 proc., w czym istotny udział miały tamtejsze banki. Trzeba jednak dodać, że w ostatnim czasie nastoje na giełdach są bardzo zmienne, a indeksy maja problem z obraniem kierunku, co objawia się nieco męczącym już trendem boczny dominującym na największych europejskich parkietach. Do większych zakupów nie zachęca niepewność odnośnie czerwcowej podwyżki stóp w USA i perspektywa Brexitu.

Ze spółek wchodzących w skład indeksu WIG20 największym wzięciem cieszyły się papiery LPP oraz Tauronu. Popyt, choć w nieco mniejszej skali, uaktywnił się także na akcjach KGHM oraz banków. Z kolei na drugim biegunie, wśród najmocniej przecenionych walorów, znalazło się PZU, które drugi dzień z rzędu było najsłabsza spółką w indeksie. Negatywne nastawnie inwestorów do firmy ma związek z rozczarowującą rekomendacji wypłaty dywidendy. Dobre nastroje zapanowały również w segmencie spółek o średniej kapitalizacji z mWIG40, gdzie motorem zwyżek były  drożejące o ponad 10 proc. akcje PKP Cargo. Z kolei najsłabiej wypadły najmniejsze firmy skupione w indeksie sWIG80.