W ofercie publicznej papiery sprzedaje Vantage (WIBOR3M+4,32 proc.) i będzie to już trzecia emisja, która zamknie się w lipcu (po dwóch emisjach Ghelamco, w których popyt przekraczał podaż obligacji). Reforma OFE powinna jeszcze wzmóc ten proces.
Ostatnie tygodnie przebiegają bardziej pod dyktando wydarzeń politycznych niż gospodarczych czy korporacyjnych. Nie cichną jeszcze echa Brexitu, a już na rodzimym podwórku politycy sprezentowali nam kolejny temat do rozważań i spekulacji w postaci reformy systemu emerytalnego. O ile idee prezentowane w programie budowy kapitału oceniane są raczej pozytywnie, o tyle brak ostatecznego kształtu zmian pozostawia wiele niedomówień i możliwości pisania czarnych scenariuszy, co wzbudza zaniepokojenie rynków kapitałowych.
Wątpliwości budzi rola Funduszu Rezerwy Demograficznej jako długoterminowego inwestora o zdywersyfikowanym portfelu. Trzeba przyznać, że pomysł jest ciekawy i ma na celu budowanie długoterminowego kapitału polskich obywateli. Pytanie tylko, czy w obliczu rosnącego zapotrzebowania ZUS na środki na wypłaty emerytur długi termin w praktyce nie okaże się jedynie teoretycznym założeniem. Coroczny deficyt FUS przekracza 60 mld zł, więc ciężko wyobrazić sobie, że te 35 mld zł w FRD będzie wypracowywać zyski pozwalające na łatanie tej dziury, którą jeszcze postanowiono powiększyć niższym wiekiem emerytalnym.
Wśród środków, które mają trafić do FRD, oprócz gotówki i płynnych akcji zagranicznych są polskie obligacje korporacyjne, i to niemało, bo prawie 10 mld zł od ponad 50 emitentów (bez BGK), o zapadalności sięgającej nawet 2025 r. Możliwe, że FRD nie będzie chciał rolować tych obligacji. Co więcej, papiery o długim terminie zapadalności być może wystawi na sprzedaż jeszcze przed terminem wykupu. Spodziewamy się, że do początku 2018 r. (planowany transfer) OFE raczej będą się wystrzegać obligacji w obawie, że zwiększenie ich udziału w portfelu podsunie pomysł o zmianie progu transferu. Największe polskie firmy, które zawsze mogły liczyć na kapitał z OFE, będą w krótkim okresie musiały szukać go gdzie indziej – prawdopodobnie przynajmniej w części w euroobligacjach za granicą czy w emisjach publicznych. Mogą się więc pojawić okazje dla inwestorów indywidualnych do inwestycji na rynku pierwotnym w obligacje gigantów polskiej gospodarki.