Rosnące wątpliwości, co do możliwości zbudowania odpowiedniego poparcia przez prezydenta Trumpa doprowadziły do spadku optymizmu na rynkach i częściowego odwrotu w stronę mniej ryzykownych aktywów. Okazało się, że obawy inwestorów były uzasadnione i nie udało się znieść Obamacare. Rentowność dziesięcioletnich obligacji rządu USA spadła do 2,35% na początku poniedziałkowej sesji wobec 2,5% tydzień wcześniej. Nic dziwnego, bo administracja Donalad Trumpa aby liczyć na poparcie republikańskiej większości dla cięcia podatków musi najpierw przedstawić wiarygodny plan redukcji wydatków i likwidacja Obamacare była w tym kontekście kluczowa.
W Strefie Euro obligacje otrzymały wsparcie ze strony polityki w związku z telewizyjną debatą pięciorga kandydatów na francuskiego prezydenta, którą jak się zdaje wygrał umiarkowany i proeuropejski Macron, spychając do defensywy Marine Le Pen. Dobrym sygnałem dla obligacji była także aukcja EBC w ramach programu TLTRO-II, w wyniku której na rynek trafiło 230 mld EUR, znacznie powyżej oczekiwanych 110 mld. Środki te, jak się zakłada, w większości trafią na rynek obligacji krajów peryferyjnych Stefy Euro i to o krótkim terminie do wykupu. Na dłuższy koniec krzywej dochodowości większy wpływ miała sytuacja za oceanem. Nowy tydzień bundy rozpoczęły z rentownością w okolicach 0,36% wobec 0,48% w ubiegły worek. Jeszcze mocniej, i to już efekt debaty wyborczej, zyskiwały obligacje francuskie.
Spadki rentowności na rynkach bazowych w połączeniu z udaną aukcją doprowadziły w końcu do większego ruchu polskich obligacji skarbowych. Rentowność dziesięciolatki spadła z 3,75% tydzień temu do 3,51% na początku poniedziałkowej sesji. Wydaje się jednak, że to na razie koniec możliwości naszego rynku. W piątek zostanie opublikowana wstępna inflacja za marzec i to może być impulsem. Do tego czasu będziemy raczej podążać za rynkami bazowymi.
Grzegorz Zatryb
Zarządzający Funduszami Skarbiec TFI