Przedostatnia w tym tygodniu sesja, choć rozpoczęła się lekkimi zwyżkami wśród największych spółek, znów wprawiła inwestorów w kiepskie nastroje. WIG20 tracił trzeci dzień z rzędu. Tym razem stronie podażowej udało się ściągnąć indeks blue chips już nawet poniżej 2300 pkt. Minima czwartkowej sesji wypadły w okolicach poziomów sprzed trzech tygodni, zatem dorobek niedźwiedzi w ostatnich dniach jest poważny. I właśnie m.in. to może świadczyć, że czas korekty ostatnich zwyżek wydaje się policzony. Obraz techniczny, jaki zostawia po sobie czwartkowa sesja, wydaje się umiarkowanie optymistyczny. Z racji tego,
że w drugiej części dnia inwestorzy zabrali się do zakupów oraz udało im się odrobić część strat sprzed południa oraz dojść w okolice otwarcia, na wykresie wyrysowała się świeca na kształt doji, która pozwala mieć nadzieję na odreagowanie byków. Pamiętajmy, że wszelkie sygnały techniczne muszą być potwierdzone odpowiednim układem obrotów. Ten również świadczy na niekorzyść niedźwiedzi. Handel przybierał na sile w drugiej części dnia, wraz ze zwyżką notowań głównego indeksu. Do tego warto pamiętać, że WIG20 zbliżył się w rejon okrągłego poziomu 2300 pkt i mało prawdopodobne, że popyt odda go bez walki.
Także wśród samych blue chips pojawiły się optymistyczne sygnały. W czwartek liderem zwyżek był PKN Orlen, który przed dwie poprzednie sesje był głównym hamulcowym. Drożały również akcje LPP, Eurocashu czy Lotosu. Tym razem największym ciężarem były banki. Największa przecena dotknęła walorów Alior Banku, Pekao, mBanku i BZ WBK. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień spadkiem o 0,31 proc., do 2295 pkt. Łączny obrót akcjami czołowej dwudziestki sięgnął prawie 780 mln zł.