Ruchowi temu nie towarzyszył zwiększony wolumen obrotu i przez następne kilka sesji doszło do korekty, która zakończyła się w piątek. Poprzedniego dnia, w czwartek mieliśmy mini tąpniecie w USA.
Wczoraj na fali odreagowania indeks wzniósł się o 0,7 proc. Na początku dzisiejszej sesji ta tendencja została jeszcze wzmocniona – już po dwóch kwadransach WIG20 rósł 0,5 proc. sięgając 2390 pkt. Ale bliskość 2400 pkt. i brak potwierdzenia w otoczeniu (DAX lekko w tym czasie zniżkował) schłodziły zakusy. W ciągu godziny wróciliśmy na kreskę.
Poziom wczorajszego zamknięcia skutecznie się bronił przez kilka następnych godzin. WIG20 uczepił się 2380 pkt, a ożywienie przyszło wraz z początkiem dnia w USA. DAX ruszył w górę o 14:30, a w ślad za nim GPW. Ruch ten co prawda tylko 10-cio punktowy, ale na spokojnej wodzie mała fala warta odnotowania. Zbliża nas do 2400 pkt i niedawnego maksimum 2408 pkt.
Widać zatem, że USA nadają znów ton. Trwałe pobicie rekordów nadal jest możliwe, nawet bez wyraźnej euforii i wzrostu obrotu, o ile tylko Wall Street zechce dać przykład. W ostatnich dwóch tygodniach doszło tam do dwóch tąpnięć. Wydaje się, że dziś zaczęło tam odreagowanie po drugim z nich - czwartkowym. Jeśli nic nie zakłóci spokoju, to jutro 2400 pkt zostanie zaatakowane.
Słaby do tej pory, spadający od kwietnia indeks małych spółek ma pewne oznaki przesilenia. Zbliża się koniec wakacji i wydaje się, że inwestorzy indywidualni, którzy wywołali na nim hossę od grudnia do marca zaczynają powoli wracać.