Piotr Neidek, DM mBank

Iki chigai sen – tego typu złożona formacja świecowa pojawiła się na wykresie benchmarku Nasdaq i jest to struktura zapowiadająca kontynuację spadków. Nie jest to dobra wiadomość dla tych, co liczyli na możliwość zanegowania podwójnego szczytu, jednakże poniedziałkowa sesja okazała się kolejnym okresem dominacji niedźwiedzi w USA. Oberwało się także blue chips i chociaż skala deprecjacji DJIA nie była tak duża jak w przypadku technologicznego indeksu, to jednak mając na uwadze cykl futures oraz zachowanie się odwrotnie skorelowanych bondów, należałoby liczyć się z kontynuacją wyprzedaży akcji na Wall Street. Gorącym aktywem parzącym w dłonie inwestorów był eurodolar, który wyłamał się dołem z kanału wzrostowego i zamknął się na najniższym poziomie w tym miesiącu. Na wykresie pojawił się kolejny już podażowy czynnik i obok klina, G&R i SELL by SoWC, ukazała się luka bessy. Jest to o tyle ciekawe zjawisko, iż na EURUSD zdarza się wyjątkowo rzadko. Ostatni raz tego typu wydarzenie miało miejsce 5 stycznia 2015.r. i pojawiło się w okolicy 1.193 czyli praktycznie na tym samym poziomie co obecnie. Wówczas eurodolar łamał kluczowe wsparcie i wchodził w etap bessy a skoro instrumenty finansowe posiadają tzw. pamięć techniczną, to i tym razem pojawia się ryzyko powtórki z historii. Wprawdzie za wcześnie jest na to, aby mówić o zmianie trendu na rynku walutowym, jednakże po wczorajszej sesji jak na razie obowiązują sygnały sprzedaży dla EURUSD. Niestety problem dalszej deprecjacji dotyczy złotego, który względem dolara ma aktywne sygnały. USDPLN odbił się od wsparcia i należałoby liczyć się z osłabieniem naszej waluty, co ma prawo dodatkowo zaciążyć na WIGach. Indeks szerokiego rynku, podobnie jak i WIG20, ma aktywne sygnały sprzedaży zaś wyjście dołem pod linię szyi G&R oraz odpadnięcie od godzinowej dwusetki powinno skutkować dalszą wyprzedażą. Zasięg spadków dla WIG20 wskazuje na ruch w okolice 2415 (±5pkt) zatem po wczorajszej słabej sesji należałoby liczyć się z ponowieniem próby deprecjacji. Oporem na dzisiejszą sesję jest 2485 i jeżeli byki miałyby zneutralizować poniedziałkowe sygnały, to we wtorek pułap ten powinien zostać wyłamany – bez takiego wyczynu outlook na rynek pozostaje spadkowy.

CDM Pekao

Poniedziałek na rynkach akcji miał generalnie dosyć spokojny przebieg. Dosyć słabo zachowywały się chińskie giełdy, które są cały czas pod presją ubiegłotygodniowej obniżki ratingu Państwa Środka przez agencję S&P. Tematem szeroko komentowanym w Europie były niedzielne wybory do Bundestagu, które zgodnie z oczekiwaniami wygrali chadecy CDU/CSU, jednak dotychczasowy koalicjant partia SPD zamierza przejść do opozycji. W takich warunkach trudno będzie wygranym stworzyć stabilną koalicję rządzącą, co może stanowić dla rynków finansowych pewien czynnik ryzyka. Widać to było po zachowaniu euro w dniu wczorajszym, które wyraźnie traciło do najważniejszych walut na świecie. Na rynki akcji wpływ niemieckich wyborów był ograniczony, co było widać po zachowaniu zarówno DAX-a oraz francuskiego CAC-40. Niewielkie przełożenie na zachowania inwestorów miała również publikacja niemieckiego indeksu instytutu Ifo, którego odczyt okazał się nieznacznie gorszy od oczekiwań. W kalendarzu makro uwagę zwracały jeszcze wystąpienia przedstawicieli regionalnych oddziałów FED oraz prezesa ECB Mario Draghiego. Ten ostatni w swoim wystąpieniu w Parlamencie Europejskim powtórzył wcześniejsze zapewnienia, iż większość decyzji odnośnie przyszłości programu QE zostanie podjęta w październiku. Ostatecznie najważniejsze rynki akcji w Europie zakończyły dzień w okolicach swoich poziomów odniesienia. W Warszawie również przez większą część dnia niewiele się działo, dopiero w końcowej fazie sesji podaż trochę bardziej się uaktywniła i główny indeks naszego parkietu WIG zakończył dzień na umiarkowanym spadkiem. Na rynku surowców widać było wyraźne umocnienie się ropy naftowej oraz jej pochodnych, po tym jak Turcja w zawiązku z trwającym referendum niepodległościowym w irackim Kurdystanie zagroziła, że zamknie dopływ ropy do tego regionu. Amerykańskie indeksy akcji na Wall Street zakończyły dzień na niewielkich minusach, po tym jak Korea Pn ponownie zaczęła wysuwać groźby pod adresem Stanów Zjednoczonych. Na azjatyckich rynkach akcji w dniu dzisiejszym również widać nieznaczne spadki, a w opublikowanym w nocy raporcie BoJ nie znalazło się nic, co mogłoby zwiększyć zmienność na rynku.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street zdecydowanie nie dyskontowała w poniedziałek wyników wyborów w Niemczech. Dla Amerykanów takie wydarzenia są bez znaczenia – po prostu się nimi nie przejmują. Wspomnijmy jednak o tych wyborach. W USA mogło jedynie bykom nieco szkodzić umocnienie dolara – wynik osłabienia euro, które traciło, bo wcale nie było pewne jak koalicja powstanie w Niemczech i czy (w krańcowej sytuacji) nie dojdzie do powtórnych wyborów (bardzo mało prawdopodobne). Skoro SPD zapowiedziało przejście do opozycji to pozostawał trudna koalicja CDU/CSU, FPD, Zieloni. W tej „jamajskiej" koalicji trudno będzie jednak uzgodnić program. Pojawiły się też znowu kolejne napięcia geopolityczne, które doprowadziły do zawirowań na rynku walutowym (dodatkowo umocniła dolara) i surowcowym (zdrożało złoto). Powodem była wypowiedź ministra spraw zagranicznych Korei Północnej. Powiedział on, że Donald Trump wypowiedział wojnę Korei Północnej i że jego rząd rezerwuje sobie prawo do właściwej odpowiedzi włącznie z zestrzeleniem bombowców USA nawet wtedy, kiedy nie będą w przestrzeni powietrznej jego kraju. Na Wall Street widać było nadal rotację ze spółek wysokich technologii (NASDAQ), dla których podwyżki stóp są dużym minusem do sektora finansowego (banki zyskują na wyższych stopach) i surowcowego - drożejąca ropa bardzo do tego zachęcała – mówiono o tym, że producenci ropy znowu obniżą wydobycie. Wynikiem był jednoprocentowy spadek indeksu NASDAQ i mniej niż półprocentowy spadek indeksu S&P 500. Pozostawało czekania na samą końcówkę sesji, gdzie często przeprowadza się decydującą o zamknięciu bitwę. Nie była bardzo intensywna, ale jednak S&P 500 odrobił większość strat tracąc jedynie 0,22%. NASDAQ jednak stracił 0,88% i wyraźniej oddalił się od rekordowego poziomu (bez sygnału sprzedaży). W Polsce wygrana CDU/CSU w wyborach niemieckich i to, że Angela Merkel nadal będzie kanclerzem Niemiec nie było żadną niespodzianką, więc trudno było o poważną reakcję rynków. Dla Polski sytuacja, w której najbardziej prawdopodobnym wynikiem wyborów będzie koalicja CDU/CSU, FDP, Zieloni jest bardzo korzystna, bo to z całą pewnością stępi lub rozbije pomysły prezydenta Francji na konsolidacje strefy euro, czyli na usankcjonowania Europy dwóch prędkości. GPW w poniedziałek rano praktycznie nie zareagowała na potwierdzenie przez gazety tego, że reforma OFE jest w zawieszeniu. Mają zostać wprowadzone Pracownicze Programy Kapitałowe (PPK), ale być może zmiany w OFE nie będą miały miejsca nawet w całej tej kadencji Sejmu. Można powiedzieć, że będzie to taka rezerwa – jeśli rządowi zabraknie pieniędzy to niewątpliwie po akcje z OFE sięgnie. Będzie to taki miecz Damoklesa wiszący nad giełdą. Nie spadnie on ani w tym, a nie zapewne w przyszłym roku, więc GPW udawała, że nie ma się czym przejmować. Poza tym taki rozwój sytuacji niewątpliwie przewidywali ci inwestorzy, którzy od dwóch tygodni opuszczali nasz rynek. Być może po prostu już opuścili. Przedstawiona przez prezydenta Andrzeja Dudę propozycja zmian ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS nie doprowadziła nawet do drgnięcia na rynkach, które były w zasadzie przygotowane do zawartości tych propozycji (które bardzo podobają się chyba jedynie Kukiz '15). Ta nudna sesja trwała do okolic 15:00, kiedy to podaż nagle zaatakowała i WIG20 zaczął błyskawicznie tracić ponad pół procent (to nastąpiło zdecydowanie przed pogróżkami Korei Północnej). Potem było już tylko gorzej. WIG20 stracił w końcu 1,11% (MWIG40 jedynie 0,16%). Teoretycznie plusem dla byków było to, że obrót był znikomy, ale był to też minus – nie było chętnych do obrony rynku. Sygnały sprzedaży umocniły się. We wtorek rano sytuacja na rynkach była dość stabilna, a azjatyckie indeksy co prawda generalnie traciły, ale traciły nieznacznie. Gracze europejscy najpewniej będą nadal bardzo ostrożni i niespecjalnie chętnie będą kupowali akcje, ale słabsze euro będzie się podobało eksporterom, co jest plusem dla obozu byków. Co zrobi GPW w sytuacji, kiedy więksi inwestorzy po prostu obserwują rynek (małe obroty) tego niestety nie da się przewidzieć.