Wczoraj na warszawskiej giełdzie, po kilku słabszych sesjach, WIG20 w końcu pokazał moc i zyskał ponad 0,7 proc. Tradycyjnie mieliśmy mocno otwarcie, ale w odróżnieniu od wcześniejszych dni, tym razem popyt zdołał do końca dnia utrzymać przewagę. Działo się to przy stosunkowo wysokich obrotach, które wyniosły 900 mln zł. Czy wczorajsza sesja okaże się sygnałem do ataku byków w kolejnych dniach? A może był to jednorazowy pokaz siły?
Początek piątkowych notowań wskazuje, że byki na dobre wróciły do gry. WIG20 w pierwszych minutach handlu zyskiwał 0,3 proc. Być może nie jest to oszałamiający wynik, ale i tak trzeba docenić próbę ataku popytu. Tym bardziej, że na innych europejskich parkietach raczej na starcie było czerwono.
W świetnej formie wciąż są za to inwestorzy w Stanach Zjednoczonych, gdzie po raz kolejny mieliśmy do czynienia z rekordami. Dow Jones Industrial wzrósł 0,5 proc., z kolei S&P500 zyskał niecałe 0,6 proc. i na razie nie bardzo widać na horyzoncie czynniki, które mogłyby zaburzyć ten sielankowy obraz.
Niewielki, ale jednak wzrosty zanotowały w nocy również indeksy azjatyckie. Sensex tuż przed końcem dnia zyskiwał 0,6 proc. Zyskał też Nikkei225, który urósł o 0,3 proc.
Czym dzisiaj będą żyli inwestorzy? Bez wątpienia będą to dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. Po południu czekają nas bowiem odczyty dotyczące stopy bezrobocia czy też zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Dane te powinny być kolejną wskazówką tego, co może zrobić Rezerwa Federalna podczas grudniowego posiedzenia.