Po zakończonym tygodniu na warszawskiej giełdzie inwestorzy mogą mieć mieszane odczucia. W jego pierwszej części popyt ruszył ostro da ataku, a efektem tego było poprawienie przez WIG20 rekordu hossy na poziomie 2566 pkt. Niestety kolejne dni pokazały, że siła byków jest tylko iluzoryczna. Piątek tylko potwierdził, że niedźwiedzie nie zapadły jeszcze w sen zimowy i wciąż mają się całkiem nieźle.
Właściwie tylko w pierwszej godzinie handlu można było mieć nadzieję, że byki będą w stanie powalczyć o to, aby wyprowadzić indeks WIG20 powyżej poziomu 2500 pkt. W kolejnych fragmentach sesji to jednak podaż była stroną dominująca. W pewnym momencie wskaźnik największych firm naszego parkietu tracił około 0,8 proc. Z racji braku impulsów makroekonomicznych, a także faktu, że na innych rynkach też dominował kolor czerwony, naszemu parkietowi ciężko było się podnieść. Tym bardziej, że nie rozpieszczały informacje ze spółek. Rozczarował przede wszystkim Eurocash. Spółka podała słabsze od oczekiwań wyniki za III kwartał co skończyło się wielką przeceną. W ciągu dnia jej walory taniały nawet 14 proc.
Kiedy jeszcze okazało się, że kolor czerwony zagościł również na rynku amerykańskim stało się jasne, że WIG20 skazany jest w piątek na porażkę. Ostatecznie stracił 0,8 proc.
Niestety kroku dotrzymywały mu również średnie i małe firmy, które przez cały dzień były pod kreską.
Cały tydzień na GPW także trudno zaliczyć do udanych. Trzy dni przeceny odcisnęły swoje piętno. WIG20 w zakończonym tygodniu stracił 1,5 proc. Wciąż jednak poruszamy się w przedziale 2450 – 2566 pkt. Techniczny obraz na razie więc nie ulega zmianie.
