PKB w strefie euro urósł w III kw. o 2,5 proc. rok do roku. To tempo najlepsze od ponad sześciu lat. W jednym z serwisów finansowych przeczytać można było zawierający optymistyczne wypowiedzi ekonomistów artykuł pod wymownym tytułem „Gospodarka strefy euro zmierza ku złotej epoce" (tłum. własne). Co ciekawe, te entuzjastyczne doniesienia zbiegły się w czasie z kolejną nieudaną próbą sforsowania przez gromadzący największe spółki z Eurolandu indeks Stoxx 600 strefy oporu przebiegającej na wysokości trzech wielkich szczytów z lat 2000, 2007 i 2015. Do kontynuacji rajdu giełdowego potrzebne byłoby wejście europejskiej gospodarki na jeszcze wyższe obroty w kolejnych kwartałach. I tu pojawia się pewien problem. Kiedy poprzednim razem wzrost w Eurolandzie okazał się szybszy niż obecnie, był to epizod chwilowy (I kw. 2011), a wkrótce potem doszło do załamania na giełdach zwiastującego spowolnienie lat 2012–2013. Wcześniej wzrost był szybszy niż obecnie jedynie w szczytowych okresach koniunktury, w latach 2006–2007 (maksymalnie 3,8 proc. r./r.) oraz w 2000 roku (4,5 proc. r./r.).
Wygląda więc na to, że to nie – opóźnione z natury – dane makro powiedzą nam coś użytecznego o perspektywach dla giełd, lecz zupełnie na odwrót – to zachowanie indeksów może pokazać, co inwestorzy sądzą o koniunkturze gospodarczej. A ostatnio paneuropejski indeks po zderzeniu z wieloletnim poziomem oporu dostał wyraźnej zadyszki.