Nastroje popsuły się po południu. Przez godzinę notowania indeksu blue chips świeciły na czerwono, jednak w końcówce udało się wywalczyć kilka punktów wzrostu.
O ile rano większość spółek z największej dwudziestki zyskiwała na wartości, o tyle w ciągu dnia przybywało hamulcowych. Za zadyszkę WIG20 trudno winić któryś sektor. Na koniec dnia najlepsze były Alior Bank oraz JSW, których zwyżki przekroczyły ponad 2,5 proc. Z kolei rola maruderów przypadła Pekao, Tauronowi oraz Eurocashowi.
Ostatecznie WIG20 zakończył dzień na pułapie 2539,3 pkt. Oznacza to, że cały tydzień kończymy wzrostem o 0,39 proc. To znacznie słabszy rezultat niż w pierwszym tygodniu nowego roku, kiedy WIG20 wzrósł o 2,78 proc., ale pozostawanie w byczym trendzie powinno cieszyć. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, iż popyt zechce w najbliższym czasie zawalczyć o pokonanie najwyższych poziomów obecnej hossy, które zostały ustanowione w październiku i listopadzie zeszłego roku.
W ciągu dnia sporo apetytu narobiły małe spółki, jednak na koniec zwyżka sWIG80 wyniosła zaledwie 0,23 proc. Pogorszenie sytuacji sWIG80 to zasługa kilku spółek – głównymi winowajcami były PZ Cormay, British Automotive Holding i Stelmet. Jednocześnie warto zauważyć, że w całym mijającym tygodniu indeks maluchów wzrósł znacznie ponad 1 proc., kontynuując mocne tegoroczne otwarcie. Pokazuje to, że rzeczywiście trzecia linia spółek cieszy się rosnącym zainteresowaniem inwestorów i ta grupa może być w tym roku liderem, jeśli chodzi o stopę zwrotu.
Końcówka tygodnia przyniosła spore osłabienie dolara, który w piątek wieczorem był wyceniany na 3,43 zł. Euro lekko rosło, do 4,17 zł.