Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Wydarzenia mające miejsce w końcówce wczorajszej sesji pokazują, jak niestabilny i płytki jest popyt nad Wisłą. Jeszcze kilka kwadransów przed drugim fixingiem mogło się wydawać, że byki obronią środową formację kanazuchi i dołożą kolejną świeczkę mającą popytowy wydźwięk. Niestety tak się nie stało i z dziennych maksimów WIG20 zanurkował na dzienne minima schodząc tym samym poniżej lokalne wsparcie 2254. Ostatecznie indeks finiszował na wysokości 2255 czyli oczko powyżej środowej podłogi zatem pojawia się dylemat, czy powstały układ świeczek posiada wymowę spadkową czy może jednak stanowi pretekst do wyprowadzenia wzrostowej kontry? Na uwagę zasługuje fakt, iż obecnie benchmark blue chips walczy z krótkoterminową średnią ruchomą MA200_5min, która oprócz godzinowej dwusetki, jest jedną z ważniejszych narzędzi pomocnych w zajmowaniu pozycji na rynku derywatów. Niestety wczoraj pojawił się układ typu FAKE, czyli po naruszeniu zarówno statycznych jak i dynamicznych oporów nie doszło do kontynuacji wzrostów i rynek zanurkował na południe. To znów generuje ryzyko dalszej deprecjacji i jeżeli lokalnie miałby zostać aktywowany sygnał kupna, to WIG20 musiałby wydostać i utrzymać się nad 2285. Bez spełnienia tego warunku, wskutek wydarzeń z ostatniej godziny czwartkowej sesji, zaszła obawa o dalszą zniżkę i ruch w stronę majowego denka.

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

Wall Street w czwartek, a właściwie jej obóz byków, miała za zadanie pokazać, że rzeczywiście chwilowo wysokie rentowności obligacji przestały mocno straszyć inwestorów na rynku akcji. Nie za bardzo się to udało, ale i tak znowu na pierwszy plan wysunęły się wypowiedzi Donalda Trumpa (o czym niżej). Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 222 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 216 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych jednak spadła. Majowy indeks Fed z Filadelfii wyniósł 34,4 pkt. (oczekiwano spadku z 23,2 na 21 pkt.). Kwietniowy indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) wzrósł tak jak oczekiwano o 0,4%. Wall Street nie miała w czwartek zbyt wielu impulsów, które mogły skierować indeksy w jakimś kierunku. Kurs EUR/USD kręcił się wokół poziomu neutralnego, rentowności obligacji też nie mogły się zdecydować, czy ruszą w kierunku 3%, czy będą kontynuowały zwyżkę - w końcu jednak wzrosły do kolejnego siedmioletniego maksimum, co bykom na rynku akcji nie mogło się podobać. Indeksy rozpoczęły jednak sesję od wzrostu indeksów. Nawet słabe wyniki kwartału, które opublikowało Cisco, nie za bardzo szkodziły indeksowi NASDAQ. Zaszkodził bykom Donald Trump. Podczas konferencji prasowej powiedział, że wątpi w to, że pozytywnie zakończą się rozmowy handlowe z Chinami. Indeksy szybko zabarwiły się na czerwono, ale zakończyły sesję praktycznie neutralnie, co należy uznać za sukces byków. GPW w czwartek rano nadal nie potrafiła wydostać się ze szponów mocnego dolara. Taniejąca turecka lira najwyraźniej wpływała na nastroje na naszym rynku akcji (mimo tego, ze turecki indeks na początku sesji zyskiwał – zakończył dzień małym spadkiem). Zarówno WIG20 jak i MWIG40 rozpoczęły sesję od spadku. Rosnące indeksy na europejskich giełdach pomogły jednak bykom i przed południem WIG20 zabarwił się na zielono. Na więcej nie pozwalał umacniający się dolar. Okazało się zresztą szybko, że naszym indeksom nie pomagały ani nadal rosnące indeksy na innych europejskich giełdach ani uspokojenie na rynku EUR/USD. Indeksy testowały sesyjne minima. Wydawało się mimo to, że na fali jednoprocentowych zwyżek indeksów we Francji i w Niemczech zakończymy sesję przynajmniej neutralnie. I na to się zanosiło, ale fixing zdjął z WIG20 blisko 20 punktów, przez co indeks ten stracił 0,88%. MWIG40 spadł o 0,49%. Tym razem oscylatory na WIG20 wygenerowały już wstępne sygnały sprzedaży.

Marek Jurzec, analityk DM BDM

Wczoraj warszawska giełda zachowywała się wyraźnie słabiej niż główne rynki zagraniczne. To już jest kolejny dzień relatywnej słabości. Oddala to coraz bardziej perspektywę testowania oporów w okolicach 2340 pkt. Póki co WIG20 ponownie zbliża się w rejony minimów ruchu spadkowego, trwającego już od lutego. Po wczorajszym słabym zamknięciu brakuje do niego 55 pkt. W przypadku silnego pogorszenia sentymentu do rynków akcji, może on być w zasięgu niedźwiedzi jeszcze dzisiaj. O poranku nastroje na rynkach zagranicznych są jednak pozytywne. Zyskują kontrakty zarówno na S&P500 jak i DAX. Powinno to znaleźć odzwierciedlenie także w postaci wzrostowego początku notowań na GPW. Tak jak już wspomniałem najbliższym wsparciem jest minimum ruchu spadkowego w okolicach 2200 pkt., natomiast oporem okolice lokalnych szczytów z kwietnia i maja. Sytuacja identycznie wygląda na indeksie szerokiego rynku. Na wykresach rysuje się więc konsolidacja, w której znajdujemy się już od prawie dwóch miesięcy, a jej ograniczeniami są przywołane tutaj poziomy. Ze strony danych makro nie będziemy mieli dziś zbyt wielu impulsów do większych ruchów na indeksach. Z ważniejszych danych światło dzienne ujrzą informacje na temat zatrudnienia i wynagrodzeń w Polsce. Na dziś zaplanowana jest także publikacja bilansu płatniczego i handlowego strefy euro za marzec.