W całej Europie zaświecił kolor czerwony. Wyłamały się z tego tylko: Stambuł, Ateny, Wilno, Tallin i Warszawa, choć ta ostatnia nieznacznie tylko 0,04 proc. na plusie. Mówi się, że rynki wschodzące, do których w znacznej mierze nadal się zaliczamy, będą miały dobry rok 2019.
W trakcie sesji napłynęły dane o sprzedaży detalicznej w grudniu. Choć trochę gorsze od oczekiwań nie wpłynęły na całość sesji. Z uwagą nadal śledzone są informacje dotyczące Brexitu i negocjacje pomiędzy USA i Chinami.
Obroty poprawiły w stosunku do wczoraj, ale wczoraj były ponad dwukrotnie niższe niż zwykle z powodu święta w USA. Szczyt obrotów mieliśmy w piątek, było to niemal 1 mld zł i to już zaczyna być standardem.Tak dużych obrotów nie widujemy na GPW od wielu miesięcy (pomijamy dni wygasania kontraktów). Oznacza, to, że w piątek podaż sprzeciwiła się (na razie) dalszemu wzrostowi.
W ubiegłą środę indeks przekroczył 2350 pkt. Marsz na północ nie trwał długo, albowiem nieznacznie wyżej na poziomie 2400 pkt. jest maksimum całych ubiegłorocznych notowań. Zakończył się piątkowym 2377 pkt. Po korekcie, która trwała od wczoraj do połowy dzisiejszej sesji, wydaje się, że poziom 2350 został obroniony. W przypadku poprawy nastrojów na świecie, czeka nas testowanie 2400 pkt.
Witold Zajączkowski, DM BOŚ