Ekonomiści zaczynają się niepokoić, bo wydatki konsumentów to z natury jeden z głównych filarów amerykańskiej, największej na świecie, gospodarki. Obecny „król obligacji" Jeffrey Gundlach stwierdził, że zachowanie wskaźników zaufania konsumentów to „obecnie najbardziej recesyjny sygnał".

Rzut oka na wykres głównego wskaźnika Conference Board przypomina, że główne niebezpieczeństwo polega na tym, że nastroje pogarszają się szybko z bardzo wysokich pułapów, a przestrzeń do dalszego potencjalnego pogorszenia jest ciągle znaczna. To jeden z dowodów na to, co Amerykanie nazywają „late cycle" (mocno zaawansowana faza ekspansji gospodarczej).

Warto też jednak zwrócić uwagę na to, że nie zawsze pogorszenie zaufania konsumentów z wysokich pułapów było automatycznie kontynuowane tak jak np. w 2001 r. (na półmetku bessy). Specyficzny był przypadek z 1998 r., kiedy to nastroje załamały się podobnie jak obecnie (m.in. pod wpływem kryzysu rosyjskiego), ale wkrótce potem zaczęły się na nowo poprawiać. To jeszcze nie był początek recesyjnej bessy. Brak odwrócenia krzywej rentowności obligacji sugeruje, że być może przerabiamy powtórkę właśnie tego scenariusza (do bessy jeszcze kilkanaście miesięcy?). ¶