A przynajmniej trwało jeszcze w grudniu, bo tego miesiąca dotyczy aktualny odczyt. Odsetek krajów, w przypadku których CLI pokazują ekspansję gospodarczą, spadł do niespełna 16 proc. To poziom najniższy od... lipca 2009 roku(!). Dokładnie to samo pokazał zresztą wczorajszy odczyt produkcji przemysłowej w strefie euro (-4,2 proc. r./r., najsłabiej od 2009).
Nic więc dziwnego, że grudzień był tak słabym miesiącem dla rynków akcji, które – to doskonale widać z dzisiejszej perspektywy – dyskontowały szybko pogarszającą się koniunkturę gospodarczą. I tu pojawia się pytanie – czy w grudniu koniunktura w gospodarkach osiągnęła twarde dno, co miałoby sugerować mocne zachowanie rynków akcji w tym roku? Na razie trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo choć wskaźniki CLI teoretycznie mają charakter wyprzedzający względem np. oficjalnych danych o PKB, to i tak nawet one są, jak widać, w praktyce opóźnione o prawie półtora miesiąca względem wydarzeń na rynkach.
To, czego można oczekiwać po CLI, to natomiast sygnały potwierdzające czy tegoroczne ożywienie na giełdach wiąże się z poprawą tzw. fundamentów. O tym przekonamy się dopiero za niecały miesiąc. Pocieszające jest, że kiedy historycznie CLI wysyłały sygnały kupna, dotyczyły one wielomiesięcznych trendów.
Na razie takiego sygnału nie ma, ale kto wie, czy nie pojawi się za jakiś czas? Będziemy trzymać rękę na pulsie. ¶
Tomasz Hońdo starszy analityk, Quercus TFI