Na starcie notowań indeks dużych spółek oscylował przy 2175 pkt. W ciągu trzech pierwszych godzin handlu pogłębił stratę do 2162 pkt, wyznaczając na tym poziomie dzienne minimum. Przyczyn tej słabości należy upatrywać w trzech źródłach. Pierwszym były wtorkowe spadki na Wall Street (S&P500 spadł o 0,8 proc.) i w Japonii (Nikkei225 spadł o 1,2 proc.). Drugim - eskalacja konfliktu handlowego na linii USA-Chiny (władze Państwa Środka zamierzają wstrzymać eksport metali ziem rzadkich). Trzecim - powrót napięć w relacjach Komisji Europejskiej z Włochami. W takim otoczeniu nietrudno o czerwień na rynkach. Ostatecznie WIG20 zdołał jednak odrobić nieco strat i ostatecznie spadł w środę tylko o 0,25 proc. do 2187 pkt. Zmniejszenie skali wyprzedaży to w dużej mierze zasługa tego, że po otwarciu sesji na Wall Street pierwsza faza handlu należała do kupujących i S&P500 rósł.
Jeśli porównać wynik WIG20 do rynków we Frankfurcie i Paryżu, to Warszawa wyglądała całkiem dobrze. DAX i CAC40 traciły bowiem po południu odpowiednio 1,3 proc. i 1,7 proc. Jeśli jednak spojrzymy na rynki regionu, to porównanie nie wypada już tak dobrze. Otóż węgierski BUX rósł nawet o ponad 1 proc. i był najsilniejszym indeksem na giełdowej mapie Starego Kontynentu. Z kolei czeski PX i rosyjski RTS zyskiwały odpowiednio 0,2 proc. i 0,3 proc. Wygląda więc na to, że jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na globalne czynniki ryzyka.
Warto zwrócić uwagę, że środowy spadek WIG20 sprawił, że średnia krocząca z 50 sesji zbliżyła się do 200-sesyjnej na odległość 10 pkt. To oznacza wzrost ryzyka, że obie średnie się skrzyżują, tworząc negatywną formację analizy technicznej, zwaną krzyżem śmierci. Układ ten przemawia za pogłębieniem spadków. Na plus można jednak zapisać indeksowi WIG20, że wybronił sesyjne minimum tworząc dzienną świecę z małym korpusem i długim dolnym cieniem. Dla analityków to zazwyczaj oznaka wzrostu siły popytu, co dobrze wróży przed czwartkowymi notowaniami. Jeśli chodzi o pozostałe segmenty rynku, to mWIG40 spadł w środę o 0,6 proc. do 3938 pkt, a sWIG80 o 0,3 proc. do 11 560 pkt. 48 proc. spółek notowanych na GPW kończyło dzień na minusie, a 32 proc. na plusie. Najwięcej zyskały akcje Amrestu (+3 proc.), a najwięcej straciły walory Braster (-16,5 proc.). Tylko jedna spółka wyznaczyła co najmniej roczne maksimum notowań – mowa o Asseco Poland. Analogiczne minimum wyznaczyło 16 podmiotów, w tym m.in. CCC, Mercor i Wawel. Wartość obrotów sięgnęła 938 mln zł.
Na rynku surowców doszło do spadku cen ropy. Baryłka WTI taniała po południu o blisko 3 proc. do 57,44 dol. To najniższy kurs od połowy marca.