Ostatni jego odczyt wynosi 27,9 proc., a wynika z różnicy byczych (54,7 proc.) i niedźwiedzich (26,8 proc.) oczekiwań odnośnie do koniunktury w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Dla ułatwienia analizy wskaźnika INI warto użyć nie jego nominalnych odczytów, ale eliminującej pojedyncze wahania czterotygodniowej średniej. Obecnie wynosi ona 24,2 proc. Pozornie może się to wydawać nieszczególnie wygórowana wartość, bo chociażby od stycznia do maja 2017 r. mieliśmy do czynienia z tylko pojedynczo przerywanym ciągiem odczytów w strefie 20–41 proc. Obserwując jednak ostatnie cztery lata, czyli pełen obrót cyklu koniunkturalnego, widzimy wyraźnie, iż tak wysoki sentyment jest charakterystyczny wyłącznie dla jednej fazy rynku, którą można nazwać podstawową falą hossy (coś w rodzaju Elliottowskiej fali trzeciej). Natomiast w pozostałych przypadkach, czyli w początkowej i końcowej fazie hossy, nie mówiąc już o wzrostowych korektach w bessie, pułap sentymentu sygnalizujący nadchodzące rynkowe zwroty w dół lokował się znacznie niżej. Z punktu widzenia wspomnianej czterotygodniowej średniej wskaźnika INI wystarczające było już pierwsze wyjście powyżej poziomu 19 proc. Obecne odczyty sentymentu mogą więc być podstawą prospadkowej interpretacji kontrariańskiej. A przy tym jeszcze bardziej wymowną ocenę w tej kwestii daje analiza tempa zmian wskaźnika INI.