Powiedzieć, że wczorajsza sesja na GPW rozczarowała, to tak naprawdę nic nie powiedzieć. Do czynienia mieliśmy bowiem z wielką wyprzedażą akcji, a prym w tym wiódł sektor bankowy. Branżowy indeks WIG-Banki stracił na wartości aż 4,5 proc. Oczywiście mocno przez to ucierpiał również WIG20, który stracił ponad 2 proc. Ale czy mogło być inaczej, kiedy przykładowo akcje PKO BP tracą na wartości prawie 5,7 proc.? To co znowu straszy inwestorów to kwestia kredytów frankowych. Pytanie gdzie jest dno i jak głębokie mogą być jeszcze spadki jest w tych warunkach jak najbardziej zasadne.
Początek czwartkowej sesji co prawda wypadł na plusie, ale ciężko powiedzieć, aby inwestorzy faktycznie rzucili się do odrabiania strat. Wzrost indeksu WIG20 rzędu 0,2 proc. raczej nie jest wielkim osiągnięciem. Czekamy na rozwój wydarzeń.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych sytuacja, przynajmniej na razie, została opanowana. Temat wojny handlowej przycichł co skłania inwestorów znowu do kupna akcji. Wczoraj indeks Dow Jones Industrial zyskał na wartości 1 proc., zaś S&P500 urósł 0,65 proc. Oczywiście mówienie, że wszystkie zagrożenia minęły też jest dużym nadużyciem. Donald Trump udowodnił bowiem, że wystarczy jeden wpis na Twitterze, aby sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Mieszane nastroje panowały w nocy na rynkach azjatyckich. Nikkei225 stracił symboliczne 0,09 proc. Niewielkie zmiany notowań także Shanghai Composite, który tuż przed zamknięciem notowań był 0,1 proc. pod kreską.
Jeśli chodzi o dzisiejsze atrakcje makroekonomiczne to na pierwszy plan wysuwają się dane ze Stanów Zjednoczonych. Poznamy bowiem odczyt PKB. Jest on o tyle istotny, gdyż może być wskazówką w temacie dalszych ruchów Rezerwy Federalnej. Paradoksalnie słaby odczyt wcale nie musi być zły dla rynku, gdyż może on zwiększyć prawdopodobieństwo cięcia stóp w Stanach Zjednoczonych.