WIG20 notowania rozpoczął blisko poziomu zamknięcia z wczoraj. Oba kierunki były otwarte, ale można było też mieć nadzieję, że po poniedziałkowej przecenie to byki będą chciały się odegrać. Niestety wystarczyła godzina handlu i trzeba było zweryfikować to założenie. WIG20 zjechał pod kreskę i na razie nic nie wskazuje na to, aby sytuacja ta miała się zmienić. O godz. 13.30 indeks największych spółek naszego parkietu był 0,5 proc. pod kreską. Sytuacja być może nie wygląda jakoś dramatycznie, ale coraz więcej elementów wskazuje na to, że czeka nas kolejny dzień przeceny.

Boli to szczególnie w kontekście tego co dzieje się na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX zyskuje dziś około 1 proc., co jest jednym z najlepszych wyników na Starym Kontynencie. W ogóle Warszawa ze swoim spadkiem jest najsłabszych rynkiem w Europie. Stare demony, jak więc widać, są wiecznie żywe, a głównym hamulcowym w gronie największych spółek jest PKN Orlen, którego papiery tracą na wartości ponad 3 proc.

Skoro mowa o demonach warto zwrócić uwagę także na aktywność inwestorów. Obroty o godz. 13.30 nieznacznie przekraczały poziom 300 mln zł, co niestety też nie nastraja optymistycznie.

Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza. Za nami jest natomiast expose premiera Mateusza Morawieckiego. Z pespektywy rynkowej jednym z ciekawszych punktów wystąpienia szefa rządu była zapowiedź zagwarantowania w konstytucji prywatności środków zgromadzonych w PPK i IKE.

Teraz czekamy na początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Europa trzyma się całkiem nieźle więc wystarczy, aby Amerykanie nie popsuli nastrojów. U nas jednak potrzebny jest jakiś impuls do działania. Bez mocnych wzrostów na Wall Street może być o to ciężko.