Z dużej chmury mały deszcz. Tak w skrócie można opisać to co działo się w poniedziałek na GPW. Na rynku pachniało korektą, ale WIG20 ostatecznie stracił symboliczne 0,07 proc. Byki wykazały się więc sporą determinacją, aby nie stracić zbyt wiele. Czy dzisiaj przejdą już do ofensywy?
Początek dnia dawał ku temu nadzieje. WIG20 już w pierwszych minutach handlu zyskiwał około 0,8 proc., a znowu mocno prezentował się sektor bankowych. Wydawało się, że byki będą szły za ciosem, jednak nic bardziej mylnego. Kontra niedźwiedzi była błyskawiczna i skuteczna. Wystarczył moment, aby WIG20 zjechał pod kreskę. Po niespełna pół godzinie handlu tracił 0,8 proc.
Szał zakupów trwa w najlepsze w Stanach Zjednoczonych. Dow Jones Industrial zyskał 1,7 proc. Kolejną udaną sesję zaliczył również S&P500, który urósł 1,2 proc. Warto zwrócić uwagę, że indeks ten dzięki temu wzrostowi jest także na plusie licząc od początku roku. Można więc powiedzieć, że po koronawirusie nie ma już ani śladu. Oddzielną historią jest postawa indeksu Nasdaq, który śrubuje rekord.
Mieszane nastroje panowały w nocy na azjatyckich parkietach. Nikkei225 zaliczył spadek, jednak nie był on zbyt wielki. Indeks ten stracił bowiem tylko 0,4 proc. Nieźle natomiast radził sobie Shanghai Composite, który tuż przed zamknięciem notowań był 0,5 proc. na plusie.
Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszcza inwestorów. Z drugiej strony inwestorzy czekają teraz przed wszystkim na to co zrobi amerykańska Rezerwa Federalna. Jej decyzję w sprawie dalszego kształtu polityki monetarnej poznamy w środę wieczorem.