W porównaniu z 3,8-proc. zwyżką na pierwszej sesji tygodnia ruch korygujący można uznać za kosmetykę. Zwłaszcza że obroty na szerokim rynku GPW był niewielkie i tuż przed fixingiem ledwo sięgały 650 mln zł. Z punktu widzenia analizy technicznej sesja niewiele zmienia w obrazie rynku. Mamy próbę odbicia, ale żeby zmienić krótkoterminowy trend na wzrostowy, potrzebny jest ruch do ostatniego lokalnego szczytu, czyli 1787 pkt. We wtorek inwestorzy nie kwapili się do zakupów, na co wpływ mogło mieć wyczekiwanie na debatę prezydencką w USA (start o 3 w nocy naszego czasu). Donald Trump już nieraz pokazał, że słowem lub tweetem potrafi zmienić oblicze Wall Street, więc mniejsza aktywność inwestorów wydaje się całkiem rozsądna. I nie dotyczyło to tylko naszego parkietu. Gdy sesja na GPW dobiegała końca, większość indeksów na Starym Kontynencie notowała zmiany nieprzekraczajace 0,5 proc. na plus lub na minus, a na Wall Street po pierwszej godzinie handlu S&P 500 rósł tylko o 0,1 proc., a Nasdaq Composite o 0,2 proc. Druga i trzecia linia GPW też nie imponowała siłą. Indeks mWIG40 zaatakował we wtorek 200-sesyjną średnią kroczącą (3563 pkt), ale przebić jej nie zdołał. Skończył dzień symboliczną zwyżką o 0,2 proc., do 3559 pkt. Relatywnie silniejszy był sWIG80, który zyskał 1,05 proc., notując trzecią wzrostową sesję z rzędu. ¶